Skip to content

Rowerem Na open'eR - ultratripping Gniezno - Gdynia

Posted on:7 lipca 2022 at 16:46
Reading TIme:5 min czytania
Feature Image for  Rowerem Na open'eR - ultratripping Gniezno - Gdynia

Od dłuższego czasu myślałem nad kolejną wyprawą nad nasz Bałtyk, ale zbyt napięty plan nie pozwalał mi na taką przyjemność. Na szczęście pierwszy weekend lipca pasował nie tylko mi, ale i reszcie z ekipy, z którą miałem przyjemność pojechać do Gdyni.

Ekipa

Na potrzeby mini/maxi ultrawypraw rowerowych stworzyliśmy nieformalną grupę osób, skupionych wokół tego tematu, mających też w takich wyprawach. Wśród nich są doświadczeni maratończycy, mający na koncie takie wisienki jak Bałtyk - Bieszczady Tour W kolejnej wyprawie zmontowała się 5.osobowa ekipa: Haszek, Damian, Daniel, Maniek i ja w skromnej osobie.

A najważniejsze jest to, że jako zespół umieliśmy współpracować ze sobą.

Cel: Gdynia

Gdynia była celem ponad 310.km wyprawie, której trasa przebiegała przez malownicze rejony Kujaw i Kaszub. Najbardziej zależało nam na przejeździe przez Kaszuby w promieniach wschodzącego Słońca. I to się udało.

Trasa

Przyznam się, że tu polegałem na propozycjach zespołu, który podesłał swoje GPXy i zaczęła się analiza. Wwyrysowałem w Komoot (wpis z 2020r) i podesłałem do akceptacji.

Nie było tutaj wielkich niespodzianek. Trasa została podzielona na 3 główne postoje

Każdy tych punktów był znajdował się w promieniach 70-90km (albo 2.5 h - 3 h jazdy bez przerwy), co wydawało się dobrym rozwiązaniem. Szczególnie w nocy, gdy ruch jest bardzo znikomy, zmęczenie nie dawało o sobie znać. Podobny podział stosowałem w wyprawie na Westerplatte.

Ostatecznie wyszła całkiem fajna trasa, zbliżona do zeszłorocznej wyprawy do Władysławowa czy na Hel, ale nieco bardziej zawiła i tak samo interesująca - prowadziła przez malownicze rejony Kaszub (szczególnie po Borach Tucholskich, rejon PK Wdzydze czy Kaszubski PK).

Swoją drogą, gdy spojrzałem na dwujęzyczną tablicę “Borsk”, doznałem efektu dejavu. Gdzieś ją widziałem, ale kurde nie wiem gdzie. Okazało się, że 7 lat temu byłem na pierwszej solo-wyprawie nad morze i przejeżdżałem przez Borsk i Olpuch. WOW… kiedyś myślałem nad powtórką tejże wyprawy i jak widać, po części sie udało ;-)

Nie było większych problemów z trasą - no może poza Gdynią, której jeszcze tak dobrze nie znam, by móc swobodnie poruszać. W kilku miejscach urywały się DDR / CPRy i trzeba było na bieżąco sprawdzać i łączy nowe kropki na mapie. Gdy tylko ujrzeliśmy piękną Zatokę Pucką, wiedzieliśmy, że dotarliśmy do celu.

Lista

W trakcie przygotowań do wypraw miałem pod ręką sprawdzoną listę zarówno z Karpacza, jak i z zeszłorocznej kołobrzeskiej wyprawy.

Wyglądała tak

ToDo przed wyprawą

Galeria

Większość zdjęc została zrobionych Pixelem.

VIdeo

https://youtu.be/opyLHcWX5wE

Trasa

Wnioski

Poniżej kilka wniosków:

Czasem organizm odmawia

Finalnie dojechaliśmy cali i zdrowi w prawie komplecie. Niestety jedna osoba musiała zweryfikować plany z powodu starej kontuzji czy też słabszej dyspozycji. Po krótkiej dyskusji uznaliśmy, że wraca do Bydgoszczy, my kontynuujemy we czwórkę, wciąż będąc w kontakcie ze sobą.

Dałem rade

Ze względu na planowane tempo (średnia powyżej 30 km/h) i ograniczenie czasowe (max. o 11:15 musieliśmy być na dworcu), obawiałem się, czy podołam temu. Zupełnie niepotrzebnie, wzorowa współpraca w zespole, dobre i zrównoważone tempo oraz dobrze opracowane przerwy na postoje były prawie perfekcyjnie.

Postojów było więcej, ale to zupełnie coś normalnego, szczególnie że niektórzy mieli za sobą cały dzień pracy na nogach. Tak czy owak, fizycznie i mentalnie czułem się bardzo dobrze. Nie doznałem skurczy, choć nogi tuż przed Trójmiejskim Parkiem Krajobrazowym odczuwały zmęczenie.

Ach ta nasza kolej

Powroty pociągiem zawsze wywołują dreszczyk emocji, bez względu na to, czym o której byśmy nie wracali. Tym razem - z racji wykupionych biletów w IC - zdecydowaliśmy na powrót PolRegio z jedną przesiadką w Bydgoszczy (mieliśmy 5 minut na to).

Nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie następujące fakty:

Następnym razem warto wybrać godziny wieczorno-nocne jako czas odjazdu z Trójmiasta ;-)

Kilka testowych ciekawostek

Wszystko zagrało tak, jak powinno, co bardzo mnie cieszy niezmiernie. Doszło sporo zmian, nie tyko rowerowych, ale nie wspomniałem o tym na blogu. Nadrobię to w odpowiednim czasie.

Aparaty słuchowe

Przyszedł czas na zmiany aparatów słuchowych i miałem okazję wypróbować całkiem świeże modele ze stajni Signia: Insio Charge & Go AX. W dużym skrócie są to najnowsze ładowalne aparaty, korzystających z najnowszych rozwiązań w zakresie wypełnienia ubytku oraz integrują sie ze smartfonami za pomocą BT dzięki ASHA i MFi

Czas pracy na jedynym cyklu to max 20h, co w przypadku ponad 24. godzinnych wypraw, stanowi spore wyzwanie. Niemniej ładowanie aparatów przez 30 min (czyli tyle może trwać postój) daje max. 6 godzin pracy. Czyli całkiem nieźle.

Gravelowe opony w akcji

O gravelowych oponach pisałem w tym temacie i od tamtego czasu jeżdżę na czeskich Tufo Gravel Speedero 36C. Szerokość i bieżnik może mieć znaczenie na takich wyprawach, szczególnie pod kątem oporu toczenia i dlatego zastanawiałem się nad zmianą opon rowerowych na te szosowe Schwalbe Durano Plus 28C.

Zaryzykowałem i pozostałem przy Speedero. To była dobra decyzja - jestem pozytywnie zaskoczony tymi oponami. Mimo szerokości nie dały po sobie znać. Komfort miałem zapewniony i każda najmniejsza dziura była praktycznie niezauważalna.

Jakby ktoś zastanawiał się nad zakupem - polecam w ciemno!

Oświetlenie

Dokonałem małej korekty w oświetleniu rowerów. Na co dzień korzystam z zestawu Cateye Volt400 + Botrager Flare RT ale na potrzeby wyprawy zmodyfikowałem.

I tak:

Do następnego wpisu! :)

ps: Wyróżnione zdjęcie zostało udostępnione przez Daniela - dzięki.



Możesz napisać do mnie e-mail, wiadomość na Telegramie lub wyszukać mnie na Mastodonie.
Loading...