Całkiem niedawno przekroczyłem granicę 100 000 kilometrów na rowerze, które “zarejestrowałem” przez ostatnie 14 lat. Jest to powód do dumy, do świętowania, co najważniejsze, rowerowa zajawka trwa w najlepsze. Czas na małe résumé.
Dziennik Rowerowy — Bikestats
Od ponad 15 lat rejestruję prawie wszystkie rowerowe wypady za pośrednictwem Bikestats ↗, platformy blogowej, pozwalającej na prowadzenie dziennika rowerowego (ale nie tylko).
Mój dziennik wystartował 17 marca 2009 roku i do dziś prowadzę go, mimo obecności innych platform z dużo większymi możliwościami integracji. Jak ktoś jest ciekawy, to zapraszam na (nie) oficjalnego bikeloga ↗ (wybaczcie wszelkie błędy stylistyczne).
Odkrycie zupełnie przypadkowe
Po drugie, to dzięki Damianowi odkryłem magiczne 100 000 kilometrów.
Co prawda, Damian wspominał o Stravie, gdzie do tej granicy jeszcze sporo brakuje. Wynika to z faktu, że dosyć późno zacząłem rejestrować swoje wypady za pomocą GPS-u i publikować na łamach Traseo, Bikemap czy Endomondo, a dopiero później na Stravie (tutaj dzięki synchronizacji z Endomondo mam sporo historycznych tras).
Damian — dzięki za czujność :)
Tych kilometrów / zdjęć powinno być więcej
Po trzecie, to tych kilometrów powinno być znacznie więcej, ale skoro nie mam ich udokumentowanych, to tak jakby ich nie było. Trudno :)
Zdjęć też powinno być dużo więcej, ale sporo zmieniło się w ostatniej dekadzie w kontekście “darmowych” usług (Flickr, Google), to też musiały być ofiary tych zmian.
Początki przygód z GPS
Początkowe lata upłynęły pod znakiem klasycznych liczników marki Sigma, bez żadnych bajerów. Dopiero później, dzięki współpracy z serwisem Trail (a konkretnie z Kubą), miałem możliwość wypożyczenia i testowania w terenie pierwszych urządzeń GPS.
Patrząc na archiwalne wpisy mojego bloga, zaczęło się od wypożyczonego Holux 260 Sport ↗, które zachęciło mnie do kupna budżetowej wersji 245 ↗. Potem przyszedł czas na wypożyczonego Etrex Legend HCX ↗, towarzyszył mi w trakcie dziewiczej podróży po polskim Wybrzeżu. ↗ Wówczas dojrzałem do zakupu pierwszego Garmina w rowerowym życiu — Dakota 20 ↗ - a wspomnianego Holuxa odsprzedałem Wiktorowi ↗ ;-)
Testowałem nawet tani licznik rowerowy na bazie Arc S ↗, który służył jako zapasowy logger wypraw rowerowych (Garmin E810, mimo że ↗ często zawodziła mnie na długich wyprawach), ale ostatecznie trafił na śmietnik historii. Już wtedy przekonałem się, że dedykowany GPS jest dużo lepszy niż współczesne patelnie, mimo że pod kątem ergonomii, wygody czy użyteczności pozostawia wiele do życzenia.
Geocaching kontra Squadrats
Ostatnio pisałem o Squadrats, czyli kafelkowej rywalizacji ↗ na kwadraty, które pozwalają odkrywać okolice na nowo. Te same odczucia miałem z czasów zabawy w geocaching (dokładnie to Opencaching ↗), polegające na odkrywaniu ukrytych skrzynek w różnych dziwnych miejscach oraz zostawianiu własnych dla innych — również w dziwnych, ale interesujących miejscach.
Z biegiem czasu wypaliłem się z tą zabawą ale sentyment wciąż pozostał. Szczególnie, gdy w trakcie odkrywania okolicy na nowo, przeżywam Dejavu: “Już tu kiedyś byłem”.
Ludzie
Wprawdzie preferuję styl solo ride
, to możliwość poznania ludzi, których łączy ta sama pasja, miłość do dwóch kółek (nieważne jakiego typu rowery), jest bezcenna. Dzięki takim osobom mogłem i nadal mogę realizować cele.
W pamięci mam pierwszą wyprawę na Hel z Trójmiasta, pierwsze wspólne ultra w góry, nad morze i wokół komina. Ponadto najciekawsze wypady opisywałem też i tutaj, więc warto zajrzeć do rowerowego świata.
Nie chcąc nikogo pominąć, chcę jedną rzecz napisać: DZIĘKUJE :)
Nieodwracalne zmiany
Te setki zdjęć, które wypstrykałem, jadąc rowerem, stanowią unikalną wartość, dokument tego, jak bardzo się zmieniło nasze otoczenie.
Na lepsze? Na gorsze?
Abstrahując od odpowiedzi na to pytanie, trzeba mieć świadomość, ze wszystkie te zmiany są bezpowrotne. Wiele dróg, którymi jeździłem dekadę temu, przestały istnieć — za to powstała masa innych połączeń.
Znikają jeziora, czego dowodem jest niegdyś znany i lubiany Skorzęcin. Znikają lasy z przyczyn naturalnych (armagedon z 2017 roku), ale też wynika to z gospodarki leśnej ↗ i / oraz sprzedaży działek leśnych pod osiedla domów jednorodzinnych.
Strach pomyśleć, co będzie dalej.
Mam w planach część tych zdjęć opublikować, porównując do obecnego stanu.
Sport to zdrowie (?)
Patrząc na zdjęcia sprzed 14 - 13 lat, nie poznaję siebie (właściwie to nie chcę) i nie mogę wybaczyć sobie, że dopuściłem do takiego stanu. Na szczęście, RIGCZ ↗ nastąpił w odpowiednim momencie, połączenie diety i mojej rowerowej pasji pozwoliło na osiągnięcie celu — suckes operacji Schudnij — ↗ życiowego sukcesu sprzed 10 lat.
Jest też druga strona medalu: kontuzje, które stają się nieodłącznym elementem całej rowerowej układanki.
O ile nie miałem poważnych wypadków (tfu), wymagających hospitalizacji, to od czasu do czasu jestem zmuszony zrobić przerwy regeneracyjne, choćby z powodu niespodziewanych wypadków / kolizji (np. poślizg na drogach).
Tylko ze wtedy … cierpi moja rowerowa duma (i moje rowery także).
Podsumowanie
Pomyśleć, że zaczęło się od pytania przyjaciół, które padło w trakcie pomaturalnych wakacjach:
A Ty, czemu właściwie nie jeździsz rowerem?
Wtedy na łódce, którą płynęliśmy po jeziorze Kosewskim, mocno zastanawiałem się nad odpowiedzią. Trochę zawstydzony, trochę zmotywowany wróciłem do domu i zamówiłem rower.
I tak właśnie zaczęła się przygoda ponad 14.letnia przygoda z rowerem.
Trwa do dziś.
ps: Fajnie, że jesteście tutaj 💗