
Zastanawiam się, czy to już skrzywienie zawodowe (ten mój SKS1), ale skoro śmigam na moim nowym gravelu Kross Esker 5.0 (który opisałem tutaj ↗) i kilometry same się nabijają, to czy nie pora pomyśleć o porządnych, pełnych błotnikach? No właśnie!
RaceBlade – klasyka nie do zdarcia?
Do tej pory jeździłem z błotnikami SKS Raceblade Pro XL ↗ i muszę przyznać, że w Eskerze odnalazły się bez problemu (to już ich trzeci rower!), ale… no właśnie, miały jedną zasadniczą wadę – nie były pełne. Pisałem o tym w tym fragmencie ↗. Co prawda, ten model teoretycznie pasuje do opon o szerokości do 32 mm, ale przez ostatnie 4 lata montowałem je w RC520 ↗ z oponami o szerokości 35-36 mm ↗.
Bluemels Matt 53mm – postawiłem na pewniaka
Biorąc pod uwagę niezawodność i jakość SKS, wybór mógł być tylko jeden. Po długich poszukiwaniach, wertowaniu forów i zasypywaniu znajomych pytaniami, padło na SKS Bluemels Matt 28” 53 mm.

Dlaczego ten model?
- Odpowiednia długość (780 mm przód, 1285 mm tył).
- Szerokość 53 mm.
- Wbudowane chlapacze (rzadkość!).
- Regulowane mostki, stalowe uchwyty kątowe.
- Tworzywo sztuczne jako główny materiał.
- Waga 638g (53 mm).
Pierwszy zonk – za ciasno!
Teoretycznie błotniki miały pasować do opon 45 mm (takie mam fabrycznie), ale w praktyce okazały się za wąskie – zwłaszcza przy szerokich felgach (22 mm).
Na szczęście miałem pod ręką koła z oponami 40 mm (felga 20 mm), więc po szybkiej przekładce kasety i tarcz mogłem dalej bawić się w rowerowego mechanika.
Drugi problem – specyficzny widelec
To akurat nie wina SKS-a, ale warto o tym pamiętać.
Przedni błotnik pasuje do większości standardowych widelców o zaokrąglonym kształcie. Niestety, Esker ma widelec trapezowaty, co utrudniło montaż z przodu. Błotnik nie przylegał, mocowanie było za krótkie, a same mocowania – fabrycznie nitowane.
Rozwiązanie? Płaskownik, wiertarka i trochę kreatywności! Wykorzystałem kątownik, wywierciłem otwory, dobrałem śruby i nakładki, a na koniec owinąłem wszystko czarną taśmą dla lepszego efektu. Nie wygląda to idealnie, ale działa!





Po pierwszej jeździe okazało się, że potrzebne są jeszcze przezroczyste odbojniki silikonowe2 przyklejone do błotnika, żeby wytłumić drgania i hałas.
Błoto, śnieg i wertepy – test w terenie
Idealnie trafiłem z zakupem, bo błotniki dotarły tuż przed opadami śniegu. Montaż i od razu w teren!
Pierwsze wrażenia? Nareszcie rower nie jest cały brudny po każdej przejażdżce! Nie chlapie na mnie z przodu ani z tyłu. No i ten matowy czarny kolor ze srebrnymi drutami – całkiem nieźle pasuje do Krossa.
Silikonowe odbojniki zrobiły robotę i zminimalizowały drgania, szczególnie na wertepach, ale nie wyeliminowały ich całkowicie.
W połowie lutego znowu spadł śnieg, więc była kolejna okazja do testów. Mały prześwit między oponą a błotnikiem powodował tarcie o zebrany śnieg.
Podsumowanie
Niby nic wielkiego, ale montaż Bluemelsów jest bardziej czasochłonny niż w przypadku Raceblade Pro XL.
Nie zamontujesz ich w 5 minut, bo:
- Trzeba zdjąć tylne koło.
- Być może zmienić opony.
- Przykręcić do ramy.
- Ewentualnie poprawić hamulce.
Podsumowując, będę używał tych błotników od późnej jesieni do przedwiośnia, kiedy pogoda rowerzystom nie sprzyja. W cieplejsze miesiące wrócę do Raceblade’ów albo kupię coś bardziej gravelowego.
Note
ℹ️ Publikuję to w ramach 100 Days To Offload ↗. Możesz dołączyć samodzielnie, odwiedzając stronę 100DaysToOffload.com ↗