Od niedawna GoPro zmieniło swoją chmurowa ↗ usługę (zwaną GoPro Plus), porzucając wszelakie limity na ilość zdjęć i długość nagrywanego materiału. Wszystko w cenie $5 albo 5EUR. Czy warto?
Mała uwaga
Zanim przejdziemy do meritum, to kilka słów wyjaśnienia. Otóż posiadaczem GoPro Hero 5 Black jestem od czasu problemów z kamerką Xiaoyi ↗, którą traktowałem za bardzo dobrą alternatywę wobec drogich (jak sie okazało - słusznie ↗) produktów GoPro.
GoPro Plus - zmiana na plus
Jako posiadacz GoPro Hero 5 black ucieszyłem się z tej informacji, ponieważ bardzo często nagrywam rowerowe filmy i trzaskam zdjęcia. Wszystko to sporo waży i zgrywanie na dysk zewnętrzny bądź do smartfona zajmuje jakiś czas.
Zatem zmiana regulaminu usługi sprawia, że chmurowe GoPro Plus staje się bardzo atrakcyjne. W granicach 25 zł / m-c na próżno znaleźć coś nielimitowanego. Fakt, że jest to platforma dedykowana tylko i wyłącznie produktom GoPro, począwszy od wersji 5, a kończąc na najnowszej siódemce.
Jak działa?
Byłem przekonany, że moja kamerka jest “upośledzona”, zestawiając swoje wewnętrzne WiFi bez wyjścia na świat. To blokuje możliwość streamingu na YT itp., a sam smartfon nie umożliwia jednoczesnego połączenia WiFi i mobilnego internetu.
gopro
Dopiero uruchomienie subskrypcji GoPro Plus wyzwala dodatkowe opcje, jak np. automatyczny upload zdjęć i filmów, gdy ładujemy kamerkę oraz połączenie z dostępnymi sieciami WiFi.
W mobilnej aplikacji pojawia się opcja automatycznego przesłania wprost ze smartfona. Tutaj mała dygresja. Może “zjadać” teoretycznie nielimitowany transfer oraz zająć sporo ilość pamięci wewnątrznej / zewnętrznej smarfona.
Desktopowy Quik też umie w te klocki, umożliwiając automatyczny upload do chmury zaraz po imporcie materiałów z karty pamięci.
GoPro Plus to także prosty edytor
Po przesłaniu do chmury materiałów możemy dokonać prymitywnych operacji jak:
-
wyciągnięcie klatki z video,
-
skracanie / podział filmu, podejrzenie metatagów
-
przesłanie video do usługi YouTube bez konieczności ściągania ich do lokalnego dysku.
Wizualnie przypomina desktopowego Quika. Pozostaje mieć nadzieję, że usługa ta mocno się rozwinie w stronę sieciowego edytora klipów i zdjęć.
GoPro Plus w praktyce
Jak tylko pojawiła się wzmianka o zmianie regulaminu, to zacząłem testować. Pierwszy miesiąc jest za darmo, a subskrypcję można włączyć z poziomu Google Pay.
Zaraz po uruchomieniu usługi, skonfigurowałem zarówno kamerkę, jak i mobilną aplikację. Zatem wystarczyło podłączyć kamerkę do ładowarki i czekać na pierwsze materiały.
I trzeba było się naczekać. Oj tak.
Zanim pierwszy plik został przesłany, kamerka poinformowała, że połączenie ze zdalną usługą zajmie dłużej niż przewidziano. Po kilku(nastu) minutach zaczęło się przesyłać pierwsze zdjęcie.
Parę minut później kamerka cały czas wyświetla komunikat 1/XXX plików, - wydawało mi się bardzo dziwne. Czyżby T-Mobile nawalał? De facto, po pożarze w Annopolu pojawiły się dość mocne spadki działania mojego Internetu.
Szybko jednak wykluczyłem tę teorię. W chmurze GoPro Plus pojawiły się materiały - więcej niż jedno zdjęcie, ale tylko z jednego czy dwóch dni. W pamięci urządzenia były dużo starsze materiały - nie wiedząc czemu, nie chciały się uploadować.
Powyższą czynność wykonałem w pracy - bez zmian.
Dałem sobie i im czas, by się ogarnęli. Pewnie z racji nagłego skoku zainteresowania, GoPro Plus zostało mocnej zadyszki i opracowują plan awaryjny.
Niestety - po kilku dniach testowania usługi efekt jest ten sam… A właściwie to zerowy, bo przestała działać.
Gdzieś na forum mignęła mi informacja, że przesyłanie plików z kamerki po GoPro jest mocno ograniczone. Zaledwie 2mb z poziomu desktopowego Quika - czyżby to samo było z mobilną aplikacją?
Alternatywa?
Zdjęcia od Google
Rozwiązań zastępczych jest bardzo dużo i zależy od naszego flow. Na pierwszy rzut oka mamy Zdjęcia Google. Mocno ją cenię ze względu na nielimitowaną przestrzeń (pod pewnymi warunkami), a ich sztuczna inteligencja pozytywnie mnie zaskakuje.
Onedrive i inne owncloud
Są też różne rozwiązania chmurowe jak chociażby Dropbox, OneDrive, Google Dysk czy inne OwnCloudy, posiadające własnych klientów do synchronizacji. Można przesyłać ręcznie wszelkie zdjęcia.
Z racji, że mam wykupioną usługę Office 365 do użytku domowego, mam możliwość wykorzystania przestrzeni 1 TB.
Ręczne przesyłanie plików do chmury nie wchodziło w grę. Ze sklepu Google pobrałem FolderSync ↗ do automatycznej synchronizacji folderów z chmurą. W tym przypadku jednostronnej, bo z pamięci urządzenia do OneDrive.
A wszystko to może działać zgodnie z harmonogramem albo na żądanie.
Podsumowanie
Do końca okresu testowego pozostało kilka dni, więc maksymalnie wykorzystam je na testy. Pozostanie mi usunąć zawartość wraz z subskrypcją. Możliwe, że kiedyś wrócę do niej, o ile poprawią jej funkcjonowanie.
Szkoda, bo 5USD / 6EUR to bardzo dobra oferta na tle innych konkurentów chmur.
Na marginesie warto odnotować fakt, że amerykańska firma powoli wychodzi ↗ z ekonomicznego dołka. Tkwi w nim od przełomu 2016/2017 roku, gdy zaczęto promować drona Karma.