Zaintrygowany wpisami Lavinki i Meteora, zacząłem interesować się geocachingiem – taka geogrywalizacja w czasie rzeczywistym, mająca na celu zdobycie skarbów, ustawionych przez innych uczestników (tzw. właścicieli). Skarb to tak naprawdę odpowiednio zabezpieczone i wodoszczelne pojemniki, zawierajace drobne sprawunki i dziennik (ang. logbook), w którym znajdziemy wpisy poprzednich zdobywców. W ramach tego można dokonać transakcji, polegającej na wymianie rzeczy: np. smycz za geokreta. Idea jest bardzo prosta, wystarczy przestrzegać zasad, warto też podkreślić, ze w tym wszystkim chodzi o dobrą zabawę.
Ale dlaczego?
Jak wiecie, lubię spędzać wolny czas na rowerze (jeśli pogoda na to pozwala), w ten sposób odpoczywam od szarej rzeczywistości a jednocześnie mam kontakt z przyrodą, ciszą… Lubię zwiedzać nieznane dotąd mi miejsca, zapoznawać z historią regionu a do tego robić zdjęcia ku pamięci – sporo z nich znajdziecie właśnie na fotoblogu. Nie umiem wytłumaczyć, co takiego fajnego jest w keszach.. Może dlatego, ze wyzwala sporą dawkę adrenaliny, zmuszając szare komórki do optymalnego i logicznego myślenia poprzez analizę faktów (nie zapominajmy także o tzw. szczęściu;-). Na razie zdobyłem jednego kesza, w pobliskim Grzybowie, o czym wspomniałem w rowerowym wpisie. Ale jutro, tzn. dziś, planuję atak na kolejne 2 – 3 pozycje w Poznaniu. Będzie trzeba kiedyś podlecieć do stolicy WLKP rowerem i pomacać pozostałe dostępne skarby.
Narzędzia
Podstawowym warunkiem jest posiadanie GPS’a, ułatwiajacy zlokalizowanie skarbu na podstawie zapisanych waypointów. W moim przypadku rolę gps’a przejmuje GT540, a głównym programem nawigującym jest właśnie Trekbuddy – można wykorzystać Mapy Google z ustawionymi wcześniej pozycjami. Do tego dochodzą takie aplikacje jak Springpad czy Power Note, do których wrzucam notatki, zdjęcia i różne przydatne rzeczy, pochodządze np. z Opencaching.PL. OpenCaching to baza danych zarejestrowanych skrzynek/geokretów, stworzonych przez użytkowników; także pozwala na zarejestrownie daty zdobycia keszy, opisu w jakim stanie znajduje się oraz opinii zdobywców (pos/neg/uwagi). Polecam każdemu zainteresowanemu na początek zapoznanie się z zawartością Wiki.
Polecam taki aktywny odpoczynek, tym bardziej że cała rodzina może (powinna) brać udział w tym. W końcu wiosna staje się faktem, prawda?
A tak na marginesie
Muszę przyznać, że niewiele ostatnio piszę na blogu, mam parę tematów, które chciałoby poruszyć ale jednak z weną bywa różnie. Dodatkowo niektóre tematy wyczerpują dyskuje na FB czy na blipie, to też nie ma sensu rozszerzać z poziomu mojego skromnego notatnika. To chyba dotyczy każdego mniej lub bardziej znanego bloga.
Postaram w najbliższym czasie rozruszyć bloga. Trochę o rowerze, trochę o androidzie i też ubuntu – nazbierało się. Tymczasem dobranoc!
A nieprawda! Na przykład wspomniana przez Ciebie Lavinka nie ma (tj ma, w komórce, ale nie korzysta), a jakoś sobie radzi! Po prostu zaznacza sobie kordynaty wcześniej na mapie. Zwykłej, papierowej. To jej wystarcza. ;)
Witamy kolegę w gronie geocacherów. Marsjanin dobrze napisał z tym GPS, Lavinka długo nie miała nawet odbiornika. Prawda jest taka, że dobra mapa i prawidłowe współrzędne umożliwiają odnalezienie nawet 90%, jak nie więcej, skrzynek geocache.
PS dzisiaj 3 kolejne znalezienia na koncie mam, i zgrane koordy na chyba 5 geocache we Wrocławiu. Pozdrawiam