W końcu zebrałem się na podsumowanie rocznego wyzwania ↗, który zakończył się 12 października 2020 roku (366 dni) ↗. Czego mnie ono nauczyło, co zaobserwowałem u siebie i czy było warto? I dlaczego nie kontynuuję ?
https://bobiko.blog/2019/12/nowy-projekt-bobiko365/ ↗
Inspiracja
Zacznijmy od tego, że cała idea 365/120/30 nie jest wymysłem współczesnych metod coachów. Warto wspomnieć, że tacy jak Jakub Gutkowski ↗, Jacek Kłosiński ↗ czy Mirek Burnejko ↗ publikowali codziennie materiały na różnych platformach. Przy moim projekcie za inspirację posłużył Paweł Kadysz ↗, mający na swoim koncie kilka sezonów projektowych 365. Ta sama osoba jest pomysłodawcą platformy i społeczności tookapic.com ↗, wspierając tego typu wyzwania.
Gdzie publikować?
Przy planowaniu tego typu przedsięwzięcia brałem pod uwagę Tookapic, ale ostatecznie wybrałem Instagrama. Z dwóch powodów.
Pierwszy to chciałem, aby docierała do największej grupy osób, w tym moich znajomych. Drugi - to kwestie finansowe - w razie niepowodzenia nie będę miał wyrzutów sumienia z powodu nietrafionej inwestycji.
Z perspektywy czasu myślę, że świadomość wyłożenia kasy miałaby z pewnością większy wpływ na większą motywację.
Po co to robiłem?
Główną ideą, która przyświecała mi przy rozpoczęciu wyzwania, to wyrobienie nawyku i dokumentacja codzienności.
Nawyk
Z nawykiem bywało różnie, starałem się, aby to działało automatycznie. Nieraz przychodziło to z wielkim trudem - zwłaszcza na początku Zimy 2019/2020 oraz pierwszego lockdownu ↗. Wówczas brakowało mi zarówno pomysłu, jak i chęci do publikacji zwyczajnych, niczym wyróżniających wpośród miliardach zdjęć. Stosując ideę Done is better than Perfect przełamałem niechęć i zautomatyzowałem ten proces.
Dokumentacja codzienności
Dokumentacja codzienności nie była spektakularna, lecz rozpocząłem w kluczowym momencie w mojej zawodowej karierze. Chwilę później rozpocząłem działalność jako przedsiębiorca i specjalista w jednej osobie. Także przyszło mi dokumentować proces budowy domu i jego wykończenia. Nie wszystkie zdjęcia zostały opublikowane w feedzie czy na insta-stories , toteż uzbierał się niezły backlog. Kiedyś je opublikuję - w jakiej formie, to jeszcze okaże się.
Skutki uboczne
Jest sporo skutków ubocznych (w pozytywnym znaczeniu).
Hashtags perfomance
Była to świetna okazją do eksperymentów z hashtagami i manipulacja zasięgu. Tutaj sporo zawdzięczam Ewie (Ovvlsome ↗), która popełnia bardzo rzeczowy artykuł na ten temat ↗. Czy odniosłem spektakularny sukces? Niestety nie. Musiałem popełnić sporo błędów ale w żadnym przypadku nie wpadłem w shadowban ↗. Dobre i tyle.
Lepsza znajomość urządzenia
Zmiana smarfona ↗ była totalnym przypadkiem. Dzięki tej akcji miałem okazję poznać sprzęt i przetestować w praktyce. Oprócz standardowej aplikacji instalowałem i testowałem zmodyfikowane klony Google Camera. Nie mogło zabraknąć wsparcia ze strony Adobe Lightroom i dostępnych presetów.
Mały kroczek w świat fotografii
Cały ten projekt to był jeden wielki eksperyment fotograficzny. Nie uważam się za eksperta w tej dziedzinie (nie jest to moim celem), ale dostrzegam progres moich umiejętności, co potwierdzają kilka opublikowanych zdjęć. Gdyby nie wiedza o złotych godzinach, ustawieniach ostrości czy światła, zapewne tak pięknych zdjęć nie zrobiłbym. Oczywiście, w przypadku kilku zdjęć to był czysty traf, szczęście, ale gdyby nie ta zabawa, to nie umiałbym tego odpowiednio wykorzystać.
Kryzys
Czy były kryzysy?
Ależ… W kilku przypadkach byłem naprawdę blisko, aby mój projekt przepadł w otchłań /dev/null
. Wynikało to głównie z niezadowolenia jakości zdjęć, wygrywał impostor sydrome ↗ a czasem brakowało czasu na byle jakie zdjęcia.
Na szczęście, done is better than Perfect zdecydowanie wygralo.
Podsumowanie
Czuję satysfakcję z ukończenia projektu, dzięki któremu sporo się nauczyłem.
Przede wszystkim umiejętność podejmowania decyzji, bez względu na koszty i sytuacje. Umiejętność zadowolenia z najmniejszych rzeczy, wyciągnięcie odpowiednich wniosków a co najważniejsze: dobra organizacja wymaga odpowiedniego doboru sprzętu, narzędzi, by przy odrobinie szczęścia być we właściwym czasie w odpowiednim miejscu.
Projekt zakończył się w kluczowym momencie - ostatnia faza budowy domu. Miałem kontynuować projekt, przechodząc na wyższy poziom, ale z racji ograniczonego wolnego czasu i okazji na ciekawe ujęcia, powiedziałem pass.
Zostawię Was z jedną radą na temat dowolnego wyzwania. Jeśli długoterminowe cele przerażają, to warto podzielić na mniejsze okresy: kwartalne (słynne 12 tygodni) czy miesięczne.