Od pewnego czasu chodziła za mną miniseria porównawcza różnych plannerów rowerowych wycieczek, zarówno szosowych, jak i MTB. Zaczynam od mojej ulubionej Strava Route Builder, która zgodnie z majowymi zapowiedziami, przeszła gruntowną przebudowę. I niestety, dostęp do niej mają właściciele kont premium. Czy zmiany sprawiły, że aplikacja stała się lepsza?
Kilka perełek
Strava po majowej (r)ewolucji biznesowej strategii ↗, podpadła kolarskiej społeczności, która w znacznej większości deklarowała definitywny koniec korzystania z tego rozwiązania. Mimo to właściciele konsekwentnie trzymają się swoich postanowień i metodą małych kroczków przebudowują swój planner rowerowy.
Nie, nie są to rewolucyjne zmiany, ale w stosunku do poprzedniej wersji, znalazło się kilka ciekawych opcji, o których piszę poniżej.
Wersja Desktop
Zacznijmy od kreatora w wersji komputerowej, z którego korzystam najczęściej. Jest on dużo wygodniejszy niż mobilny odpowiednik, ale o tym za chwilę.
Rozszerzony wybór
Przy tworzeniu tras mamy główne opcje do wyboru:
- Typy nawierzchni dróg;
- Sposób wytyczania dróg z uwzględnieniem popularności odcinków (heatmap) i charakterystyki danego terenu.
Sztuczna inteligencja
Najważniejszą zaletą tego plannera jest inteligentny algorytm wytyczenia tras, oparty na danych wykręconych przez samych użytkowników.
Żadna to nowość ani tym bardziej unikalna usługa. Garmin Connect ↗ znacznie wcześnie stworzył takie rozwiązanie. Jednakże to Strava zyskała ogromną popularność, usprawniając pierwowzór, dodając do tego segmenty.
Wiarygodna estymacja
Po wytyczeniu trasy otrzymujemy estymację czasowo-kilometrową wraz z wykresem przewyższenia. Nowością w tej edycji jest informacja o procentowym rozkładzie nawierzchni dróg (utwardzona / piaszczysta / nieznana), co pozwoli przewidzieć pewne utrudnienia na tej trasie.
Synchronizacja
Udoskonalono także synchronizację zapisanych tras w plannerze z urządzeniami Garmin. Domyślnie każda nowa trasa jest oznaczona gwiazdką, co ma ułatwić synchronizację ze sprzętem tego producenta. Wcześniej mechanizm ten działał, lecz wymagał dodatkowej aplikacji ConnectIQ.
Reedycja trasy
Reedycja tras wraz z modyfikacją jej przebiegu pozostała bez zmian. Ten fakt niezmiernie mnie cieszy, nie ma do czego się doczepić. Wystarczy najechać na linie wytyczonej trasy, nad którą pojawi się punkt i przeciągnąć do miejsca nas interesującego. Następuje ponowne przeliczenie trasy i otrzymujemy jej nową wersję. Aby usunąć, wystarczy prawym przyciskiem klawiszy myszki wybrać opcję “Delete Waypoint”.
Jest też możliwość skopiowania trasy autorstwa innej osoby, która może służyć za podkład pod nową. Wystarczy wyczyścić istniejące punkty.
Wersja Mobile
W wersji mobilnej także doszło do kilku znaczących ulepszeń. Czy są one wystarczające? Niestety nie.
Rysowanie trasy
O rysowaniu trasy z poziomu aplikacji pisałem jakiś czas temu ↗ i jak dobrze pamiętam, nie działało to zbyt dobrze, było zbyt pogmatwane. Teraz mamy do czynienia ulepszoną wersją tej opcji, która pozwala na kontynuację planowania trasy po jednym “szlaczku”. Co więcej, jeśli narysujemy 2+ takie “eseczki”, to Strava odpowiednio połączy te punkty między sobą, wykorzystując wcześniej wspomniany algorytm.
https://youtu.be/v2XH3kE5xAU ↗
Surprise Me
Pojawiła się też opcja “Surprise Me” (znana z innych serwisów), czyli wygeneruj trasę na XX km ze startem i z metą w jednym miejscu. Nareszcie.
Halo, gdzie reedycja trasy w mobilnej aplikacji?
Do tej pory nie ma możliwości reedycji zapisanych tras, powielania istniejących oraz możliwości pobrania jej w pliku GPX
, by móc modyfikować np. w locus map. Jedyna opcja to skorzystanie z przeglądarki i wersji (na komputer), a następnie przejście do aktywności, by móc skorzystać z opcji ściągnięcia pliku.
Podsumowanie
Porównując 2 wersje kreatora tras rowerowych (zwanych dalej plannerem), można zauważyć istotne różnice. Zarówno wizualne, jak i funkcjonalne w obu wersjach aplikacji, ale niestety do ideału jeszcze daleko - zwłaszcza w wersji mobilnej.
Korzystając z Komoot, widzę spore braki po stronie Stravy, choćby brak reedycji tras czy eksport w aplikacji mobilnej. Może to wynikać z moich oczekiwań wobec tej platformy w formie gustu (de gustibus non est disputandum
), ale są one wiążące przy podejmowaniu decyzji o przedłużeniu abonamentu na kolejny okres.
Na tę chwilę nie widzę powodów, dla których miałbym przedłużyć abonament na kolejny rok. No może poza jednym: dzięki subskrypcji Google Pay mam dużo taniej (bo nie przekraczam 200 zł).