Postanowiłem opisać mój flow w archiwizacji zdjęć, filmów czy dokumentów w oparciu o dostępne w sieci chmury i aplikację na platformę Android. Mam nadzieję, że przypadnie ona Wam do gustu.
Archiwizacja domowego biurka
Kilka ładnych lat temu zajmowałem się problemem drukowanych faktur ↗, paragonów czy reszty dokumentacji, które były w domu a niekiedy były potrzebne od zaraz.
https://bobiko.blog/2014/08/digitalizacja-domowego-biurka/ ↗
https://bobiko.blog/2014/12/digitalizacja-biurka-podsumowanie/ ↗
Wiele się zmieniło, kilka rzeczy zostało mocno uproszczone, zautomatyzowane. Narzędzia są inne.
Zamiast Evernote, jest Notion, Onedrive jako główna chmura backupowa itp. To tak na szybko ale niebawem bedzie wpis z tego gatunku.
Tymczasem zapraszam do dalszej lektury, ponieważ będzie ona jednym z podstawowych czynności, jakie robię w ramach mojego wirtualnego biurka.
Jaka chmura?
Większość chmurowych usługodawców ma w ofercie darmowe konta z limitem powierzchniowym - średnio 10 - 15 GB danych. Do zastosowań domowych w zupełności wystarczy. W dobie instagramów snapów czy youtubów - to zaledwie kropla w morzu potrzeb.
Każde zdjęcie waży dużo więcej, jedna minuta filmów w wysokiej rozdzielczości czesto przekracza ponad 100-200 MB. Łatwo policzyć, że starczy raptem kilkaset zdjęć bądź 2-3 odcinki vlogów.
Dlatego podjąłem o przejściu na płatny plan w/w chmurowych rozwiązań.
Office 365 + OneDrive 1TB
Parę lat temu postanowiłem skorzystać z modelu subskrypcyjnego Office 365, przeznaczonej dla rodziny. Poza licencjami dla standardowego pakietu typu Word, Excel czy Outlook (warianty deskop / web), miałem do dyspozycji 1TB za relatywnie niską, wręcz konkurencyjną kwotę.
Jestem zwolennikiem [Windows 10 (PRO)](http://windows ↗ 10), pojawienie linuksowego subsystemu ↗ ułatwiło mi pracę w frontendowym środowisku. Wykupienie usługi Office 365 jako wspólnego dla MS ekosystemu było uzasadnione, było logiczne. Mogłem korzystać z darmowych pakietów w ramach Google Apps.
Niezbyt ufam firmie, która jest znana z zamykania niezwykle przydatnych usług takich jak Picasa web, Inbox ↗ czy RSS Reader.
Aplikacje
Na desktopie korzystam z domyślnej aplikacji do obsługi OneDrive, dostarczone wraz z pakietem office albo jest domyślnie w Windows 10. Nie mam większych zastrzeżeń.
Działa bardzo dobrze:
- w trybie oszczędnym - wyłącza synchronizację;
- na pełnych obrotach - synchronizując tylko to, co jest potrzebne i ściągnięte na lokalny dysk.
Android
Z kolei wersja na androida jest bardzo uboga w podstawowe narzędzia. Zabrakło takich rozwiązań jak synchronizacja jedno/dwu kierunkowej, poszczeólnych katalogów, scheduler. Dość szybko zacząłem się rozglądać za alternatywnymi rozwiązaniami.
Po kilku testach postawiłem na FolderSync ↗ ↗ - sprawdzony przy okazji androidowego taniego licznika rowerowego ↗. Do tego stopnia, że pozwoliłem na wykupienie wersji PRO. Bez reklam, bez ograniczeń poza 2: pamieć urządzeń i limit mobilnego (domowego) Internetu.
Konfiguracja
FolderSync, pomimo rozbudowanej konfiguracji, jest bardzo prosty oraz intuicyjny w obsłudze.
Odpalamy kreator nowej synchronizacji
- Nadajemy nową nazwę synchronizacji
- Wybieramy konto do sync - tutaj jest ogromna lista dostawców ↗ () oraz wspierane są protokły jak FTP / SFTP/ WEBDAV / SAMBA / SMB / CIFS
- Deklarujemy typ synchronizacji: Do lokalnego / Do zdalnego / Dwukierunkowy
- Ustawiamy ścieżkę dla folderu zdalnego oraz lokalnego,
- Planowanie synchronizacji - domyślnie jest ona wyłączona, do dyspozycji mamy różne opcje począwszy od deklaracji dni i godzi, częstotliwości i czy tyko na wifi / pracy na baterii itp.)
- Koniec.
Nic trudnego.
Dodatkowo można ustawić notyfikacje o wszelkich zdarzeniach w trakcie synchronizacji. Tutaj trzeba wyedytować istniejącą parę folderów i przeskrolować do Powiadomień.
Podsumowanie
Mam skonfigurowane kilkanaście folderów z zdjęciami, assetami do video czy dokumentacjami, które ręcznie synchronizuję z chmurą. Fakt, ze robię je ręcznie z wielu powodów; główny to problemy z T-Mobile ↗ w nocy.
Nie muszę martwić się o backup moich zdjęć a w razie potrzeby, gdy mam mało pamięci w smartfonie, mogę wykasować.
Podobnie jest z dokumentami czy konfiguracją wielu aplikacji na android.
A co z zdjęciami Google?
Oczywiście, ze z nich korzystam i polecam je innym.
Wielokrotnie ratowały dupsko zarówno rodzinie jak i moim znajomym. Zdarzało się, że stracili / utopili / zniszczyli bezpowrotnie telefony albo padły karty pamięci. Synchronizacja zdjęć z poziomu Google Photos jest często jedną z pierwszych czynności po skonfigurowaniu nowego smartfona.
A jak u was? Jak sobie ułatwiacie życie / optymalizujecie pracę w swoim wirtualnym, digitalowym biurze? domowym?
ps.: Photo by rawpixel.com ↗ from Pexels ↗