Analizując zmiany jakie zaszły na przestrzeni kilku ostatnich lat w sieciowej usłudze Flickr, można by rzecz: nic za darmo nie ma. Albo za darmo umarło. Z drugiej strony cała ta historia pokazuje, w jaki sposób ewoluował się ekosystem Google i jak bardzo można sie od nich uzależnić.
Flickr kiedyś
O tym, że przechodzę do Flickr pisałem 6 lat temu ↗, gdy za darmo “do wzięcia” był wirtualny dysk o niebotycznej pojemności (jak na ówczesne czasy) 1 TB. Nastąpiło odświeżenie UI, rozbudowane API pozwalało na integracje z aplikacjami zewnętrznymi (zwłaszcza synchronizację dwustronną).
Po drugiej stronie barykady był Google+ ze swoimi usługami, powstałych na zgliszczu innej - Picasa Web (album + editor). Google+ Photos oferowały 15 GB dysku w ramach konta - łącznie z gmailem, dyskiem i innymi powiązanymi usługami.
(…) Stwierdziłem, ze na flickra będę ładował najciekawsze zdjęcia, zwłaszcza te panoramiczne, a do Google Albums jak dotychczas czyli selekcja zdjęć do publicznych i prywatnych galerii.
Czy dotrzymałem postanowień ? Nope.
Flickr dzisiaj
Flickr przez lata było usługą należącą (a właściwie przejętą) do Yahoo ale biznes ten sie nie kalkulował. Po drodze kilka zmian i teraz należy do SmugMug.
Ta z kolei postanowiła powrócić do korzeni, dość mocno ograniczając usługi dostępne w ramach darmowego konta. Zamiast darmowego 1 TB mamy ograniczenie do 1000 zdjęć/filmów.
To wciąż bardzo dobra oferta w porównaniu do tej sprzed 6-8 lat.
Google Photos - główny konkurent
Google nie próżnowało na przestrzeni kilkunastu lat. Postanowiło skorygować swoją usługę Photos poprzez separację od społecznościówki Google+ (co było dobrą decyzją), dodając do niej kilka prostych narzędzi edycyjnych.
Efekt jest bardzo ciekawy: Zdjęcia Google to bardzo dobra i darmowa usługa do przechowania i katalogowania zdjęć z różnych urządzeń, głównie mobilnych. Nie zastąpi to niezapomnianej Picasa Web ale mamy równie ciekawe i darmowe Google Photos.
Nielimitowana chmura na zdjęcia i filmy
Zdjęcia Google to prawdziwa chmura, w której można przechować backupy swoich zdjęć. W zależności od opcji, jaką wybierzemy, możemy mieć nielimitowaną przestrzeń albo “jedynie” 15 GB.
Skąd ta rozbieżność?
Jeśli zgodzimy sie na niewielką kompresję zdjęć i filmów (konwersja do FHD), to możemy bez obaw czerpać z dobrodziejstwa Wielkiego Brata G. Ograniczenie to powstawało z powodu nadużyć ze strony użytkowników, składujących ogromne ilości danych (niekoniecznie foto/video) które opakowali w multimedialne kontenery.
Sztuczna inteligencja
To, co najbardziej mi się podobało to właśnie wprowadzenie Asystenta, odpowiadającego za przypominajki, obroty zdjęć czy łączenie kilku zdjęć w panoramę a także propozycje korekty zdjęć.
Szukasz butów lub auta na zdjęciach? możesz skorzystać z dostępnej wyszukiwarki, wpisujać jakąś frazę, z pewnością znajdziesz dany obiekt na swoich zdjęciach. Podobnie jest z miejscami (np. Wyspy Kanaryjskie) czy jakiś okresem czasowym.
Tak, to jest właśnie sztuczna inteligencja
Werdykt
Nie bede owijał w bawełnę.
Jak tylko pojawiła się opcja nielimitowanej przestrzeni, ochoczo z niej korzystam do dziś. Podobną konfigurację zastosowałem / zarekomendowałem mojej rodzinie, co było dobrą decyzją. Kilkakrotnie pozwoliło mi to na szybszą migrację miedzy różnymi smartfonami, odzyskanie utraconych zdjęć.
Zdaję sobie sprawę, że Google jest nieobliczalne i potrafi w najmniej oczekiwanej chwili zlikwidować mniej dochodowe usługi. Tak stało się z Google Reader, Picasa Web czy ostatnio Google Inbox ↗ czy Google+ (sic!).
Czy stanie się podobnie z zdjęciami? Istnieje takie ryzyko, chociaż wątpie aby były to zmiany drastyczne - na niekorzyść klienta. Zabezpieczyłem się dodatkowym backupem w konkurencyjnej chmurze (niebawem flow opiszę) , którą mam za grosze.
Taka kopia dla kopii w ramach ograniczonego zaufania do otoczenia.
A co ze Flickrem? Konto na razie zostawiam, jedynie muszę przejrzeć dostępne tam albumy i zmigrować z powrotem do Zdjęć Google.
Dzięki Flickr, fajnie sie korzystało! :)