Po kilku tygodniach testów Nozbe jako głównego narzędzia do organizacji zadań wróciłem do Todoist. Testy nie przebiegły pomyślnie, o czym opowiem Wam w tym wpisie.
Początek przyjaźni z Nozbe
O Nozbe wspominałem przy okazji przygotowań do jednodniowej wyprawy nad morze - Kołobrzeg 2017. Wówczas korzystałem z przygotowanego wcześniej szablonu na czerwcowy konkurs, co było genialnym posunięciem, bo pozwoliło ogarnąć cały proces w jeden wieczór. Jednak od połowy września z powrotem korzystam z mojej ulubionej aplikacji Todoist, która dotychczas “była na wakacjach”.
Co sprawiło, że najpierw porzuciłem Todoist na rzecz Nozbe, po czym powróciłem niczym biblijny Syn Marnotrawny?
Nozbe - zalety
Za przejściem na Nozbe przemawiały następujące rzeczy:
- Chęć sprawdzenia tego narzędzia w praktyce, a to za sprawą vlogerów, jak np. Mirek Burnejko czy właśnie Ludwik S. Siadlak.
- Znudzenie Todoistem po niemal 2 latach użytkowania i nie do końca przemyślany system zarządzania zadaniami.
- Chęć reorganizacji wszystkich zadań i projetów; od pewnego czasu pewna grupa spraw mnie przytłoczyła i zamiast połknąć żabę, uciekałem z dala od realizacji jakiegokolwiek zadania.
- Wszechstronna integracja z wieloma webaplikacjami i chmurami, chociażby Evernote czy OneDrive.
- Precyzyjne określenie czasu, jaki potrzebny jest do wykonania zadania.
- Integracja z kalendarzem Google.
Nozbe - co poszło nie tak?
Okres wakacyjny był idealny na przeanalizowanie wszystkich rozpoczętych projektów i zadań, których było od cholery. Przenosiny z jednej platformy na drugą pociągnęły za sobą nie tylko konieczność zmian w nawykach, ale także uporządkowania wszelkich filtrów i zdarzeń, powiązanych z różnymi aplikacjami.
Na początku było … fajnie
Na początku byłem podekscytowany nowym narzędziem, z miłą chęcią realizowałem kolejne zadania z inboxa oraz planowałem nowe na kolejne dni czy miesiące. Kilka razy zdarzało się, że zamiast do Nozbe, zapisywałem zadania w Todoist; często też brakowało mi inteligentnych podpowiedzi schedulera czy rozbudowanego systemu oznaczania zadań.
Todoist - wybacz mi?
W połowie września przeprosiłem się z Todoist, znów migrując strukturę projektów i kategorii z Nozbe i na nowo ułożyłem sobie plany na następne dni. Pewnie zastanawiasz się Czytelniku, co się stało.
O gustach się nie dyskutuje, ale niestety największym problemem był nie do końca przemyślany interfejs, zwłaszcza na urządzeniach z Androidem na pokładzie. Odnoszę wrażenie, że twórcy zatrzymali się przy produktach stricte apple’owskich, zachowując masę przyzwyczajeń względem interfejsu, a tym samym doświadczenia użytkownika.
Lista grzechów
I tak dla przykładu:
- Gdy wejdę głębiej w szczegóły zadania, wszystko ładnie się rozwija, ale gdy chcę wrócić do poprzedniego widoku aplikacji poprzez przycisk powrotu (androidowy), to wychodzę z aplikacji. (edit: zauważyłem, że chyba to zostało naprawione)
- Brak zdefiniowania głównego ekranu po wejściu do aplikacji; chodzi o to, że jak wracam do appki po dłuższej przerwie to, zamiast widzieć np. kalendarz zadań, widzę ostatnią otwartą zakładkę
- Brak zgodności z Material Design przez co Nozbe wygląda jak appka sprzed kilku lat; doskonale wiem, że utrzymanie aplikacji, różnorodnych UI jest kosztowne, ale … kwestia zgodności z daną platformą systemu (a tym samym UX) nie powinna podlegać dyskusji
- Problemy z określeniem terminu realizacji zadania, a w szczególności powtarzania; mam na myśli konteksty w j.polskim czy po angielsku - workday start 10/11 end 10/12;
To chyba najpoważniejsze zarzuty, jakie mam wobec Nozbe. Brakuje mi takiej lekkości interfejsu, jaką ma Todoist czy miał Wunderlist, gwarantującą integrację z wieloma natywnymi funkcjami systemu (Google Now).
Nozbe - był, jest i będzie GIT
Moja przygoda z Nozbe nie trwała zbyt długo z kilku powodów, ale z pewnych względów ciężko było mi się z rozstać z tą aplikacją (głównie ze względu na synchronizacje z Evernote czy OneDrive). Nozbe - jako całość - jest świetnym systemem do GTD zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych. Jest idealny dla pierwszej grupy, która szuka wzorcowo zaimplementowanego ekosystemu, zgodnego z metodyką GTD, z bardzo rozbudowanym centrum pomocy.
Ale to, z jakiego narzędzia korzystać będziemy - jest kwestią drugorzędną. Najważniejsze jest … żeby zacząć, robić i wreszcie zrobić. I tu zgodzę się ze wpisem Tomka Onyszko.
PS: I tak, brakowało mi Karmy z Todoist. Lecę po kolejny LEVEL