Po rocznej nieobecności znów wróciłem na weekend w polsko-czeskie góry - tym razem jako bazę wybraliśmy z kolegą dobrze znany nam Świeradów Zdrój. I tak właśnie powstała Czeska Szwajcaria.
1.dzień: Zajęcznik (18.5km)
Nie miałem okazji przejechać po polskich singlach, więc chwilę po przyjeździe, ruszyliśmy na objazd szlaku. Tak się złożyło, że dołączyli do nas koledzy z Poznania, którzy też przyjechali na objazd, a których poznaliśmy na miejscu.
Niby krótka trasa, ale już sam początek dał w kość - długi podjazd w stronę Ski Sun, a tym samym w pobliżu startowego odcinka zarówno Zajęcznika jak i Czerniawskiej Kopy. Trasa technicznie nie była wymagająca, nie bardziej jak czerwony szlak po czeskiej stronie.
[gallery type=“rectangular” ids=“4454,4455,4456,4457,4458”]
Tym razem udało się przejechać bez wyjebki, Ale kolega złapał zajączka na dziecinnie prostym odcinku. Zgubiliśmy kolegów w połowie trasy, więc wróciliśmy do bazy sami, przy okazji testując wytrzymałość hamulców na szybkim zjeździe.
https://www.youtube.com/watch?v=XzwGO\_Mmh3k ↗
2.dzień: Czeska Szwajcaria České Švýcarsko (80.9km)
W odróżnieniu od innych wypadów nie mieliśmy żadnych planów na kolejne dni, nawet awaryjnych. Z pomocą przyszedł blog Sebka ↗ z Bikestatu, który opisał swoje podróże w okolicach Trójstyku trzech państw. I wtedy w oko wpadła Czeska Szwajcaria ↗, leżąca w zachodniej części Czech, granicząca z Łabą. I przez przypadek znalazłem też opis szlaku Kraju Piskovcovych Skał ↗ - szkoda, że sam ślad nie był osadzony na interaktywnej mapie.
Mając tak obrany cel, zaczęliśmy analizować dostępne w sieci opisy, zdjęcia i wreszcie trasy. Tak na gorąco podjąłem decyzję, że autem podjedziemy do Rybniště ↗, odległej od Świeradowa o jakieś 75 - 80km, tuż na granicy czesko-niemieckiej - po drodze zwiedzając polsko-czesko-niemieckie wsie i miasteczka, gdzie można było ujrzeć diametralne różnice kulturowo-bytowe. Pogoda od rana dopisywała, a prognozy na późniejsze godziny również były optymistyczne, ale temperatura wyraźnie spadła, więc też trzeba było zabezpieczyć się nieco cieplejszym ubiorem.
Intrygowała mnie nazwa regionu Czeska Szwajcaria czy Saksońskiej ↗, leżącej po niemieckiej stronie łabskiego kanonu - bo niby skąd Szwajcaria w Czechach?
Artyści urzeczeni pięknem tutejszych krajobrazów, nazwali ten usiany skałkami obszar „Szwajcarią na obczyźnie”. To określenie weszło do obiegu pod koniec XVIII wieku. Z czasem wprowadzono nieco sztuczny podział na Szwajcarię Czeską oraz Saksońską. źródło ↗
Wystartowaliśmy rowerami z Rybniste w stronę Chřibská ↗, gdzie znajdowała się swego rodzaju brama do PN Czeska Szwajcaria ↗. Krajobraz momentalnie się zmienił, znaleźliśmy się w wąwozie, otoczonymi wysokimi drzewami iglastymi, a pobocza były porośnięte mchem.
[gallery type=“rectangular” size=“full” ids=“4459,4488,4460,4489,4461,4466,4463,4471,4464,4465”]
Tym samym mamy okazję oglądać niesamowite formacje skalne, a w połączeniu z licznymi zakrętami, zjazdami czy też podjazdami można podsumować to tak: świetny teren pod rowerowe wypady. Aż żałuję, że nie mogliśmy obejrzeć słynnej Pravčická brána ↗ czy Pańskiej Skały, ale nie wszędzie można było dojechać rowerem.
Kolejnym ciekawym punktem wyprawy było miasteczko Hřensko ↗, położone w skalnym kanonie, nad którym górowały potężne kamienie, a dołem płynęła rzeka Kamenice, która za chwilę łączyła się z dużo większą Łabą. Samo miasteczko wydawało się niczym z baśniowych filmów, domy wyglądające na wykute ze skał, a całość uwieczniła mniejszość azjatycka, która … opanowała lokalny rynek upominków, podarunków i tanich ubrań.
[gallery type=“rectangular” size=“full” link=“file” ids=“4467,4468,4469,4490,4470,4491”]
Zmieniamy teraz kierunek jazdy, w stronę Děčín ↗a, wzdłuż kanionu rzeki Łaby, a tam były świetne widoki. Szkoda, że pogoda zaczęła się psuć, a w okolicy nie było żadnego mostu, pozwalającego na przejazd na drugi brzeg Łaby, gdzie można było zaobserwować ścieżkę rowerową.
[caption id=“attachment_4472” align=“aligncenter” width=“1400”] Nad Łabą tuż przed Decinem
Wszystko co piękne i fajne skończyło się, trzeba było obrać kierunek Rybniste przez: Ludvikovice, Ceska Kamienica czy Młyny; w przeciwieństwie do pierwszej połowy wycieczki, było miejscami nudno, ale przynajmniej pozwiedzaliśmy czeskie miejscowości, miejscową florę, zwłaszcza Lužické hory ↗.
[gallery type=“rectangular” size=“full” ids=“4493,4492,4498,4497,4499,4474,4500,4473,4496,4495,4494”]
Miało być 55+km, a wyszło niewiele ponad 80km, ale najważniejsze, że pogoda i nasze rowery dopisały. Z całą pewnością warto powrócić do Czeskiej Szwajcarii, odkryć jej piękno z poziomu roweru, ale przede wszystkim z poziomu pieszych wędrówek. Nie bez powodu mówią, że to jedno z najpiększniejszych pieszych szlaków, zwłaszcza pod kątem rodzinnej turystyki ↗ z maluchem na pokładzie.
https://www.youtube.com/watch?v=RVJ\_NTjd5ao ↗
3.dzień - Dookoła Kwisy
Dla odmiany, pogoda się zepsuła i od rana zaczął padać z przerwami deszcz albo śnieg - temperatura nie przekraczała 5°C. Ale wiecie, nie po to przyjechaliśmy do Świeradowa, żeby siedzieć w bazie z powodu chwilowo złej pogody. Więc szybki research, i znalazłem krótką, ale ciekawą propozycję objazdu trasy Dookoła Kwisy ↗ - ciesze się, że autorzy strony udostępnili ślad za pośrednictwem Traseo ↗.
[gallery type=“rectangular” size=“full” link=“file” ids=“4475,4476,4477,4478,4479,4480,4481”]
Mimo początkowego deszczowo-śniegowego falstartu, pogoda dała nam piękne słoneczne okienko - dość napisać, że na niektórych odcinkach było bardzo sucho!
Oraz nieudany atak na Czerniawską Kope
Chwilowa poprawa pogody uśpiła moją czujność i gdy kolejny ruszyłem na podbój pobliskich singletracków, zaczęło mocno padać. Przeczekałem kilkanaście minut i ruszyłem w stronę Ski&Sun ↗, by potem startować z ulicy Strażackiem w stronę Czerniawskiej Kopy ↗.
[gallery type=“rectangular” size=“full” link=“file” ids=“4482,4483,4484,4485,4486”]
Byłoby fajnie, gdyby nie to, że po kilku minutach jazdy pojawiła się informacja o wyłączeniu trasy z powodu ścinki drzew. Nie macie pojęcia jak byłem tym faktem poirytowany, ale nie dałem za wygraną. Pojechałem dalej, właściwie miejscami musiałem sprowadzić rower, a w międzyczasie znów pogoda zaczęła się psuć, było słychać grzmoty, więc … tym razem odpuściłem. A do tego pomyliłem kierunki i zamiast do centrum Świeradowa, udałem się w stronę Stogu Izerskiego :D
Spontaniczny timelapse
Na krótko przed wyjazdem zamówiłem sobie mały uchwyt do smartfona, a mając tak cudowny widok na urokliwą dolinę, zmienne warunki pogodowe, to zacząłem się bawić ze stworzeniem timelapse. Po kilku próbnych testach, kupiłem Lapse It Pro ↗ i zaczałęm poważniej podchodzić do tego tematu.
I tak właśnie, po kilku godzinach zabawy udało się stworzyć coś takiego
https://www.youtube.com/watch?v=SKxZiJhvUNs ↗
Może to nie materiał pierwszej klasy, ale jak na pierwszy raz - wyszło świetnie. Co o tym sądzicie?
Podsumowując - nie było tak źle
Tegoroczny wypad został zrealizowany dużo później, niż te w latach ubiegłych, ale dobrze, że tak się stało. Pogoda w górach była jeszcze zimowa, a w wyższych partiach gór leżał śnieg, więc warunki byłyby jeszcze gorsze niż to, co mieliśmy teraz. Ale minimalny plan został zrealizowany; zaliczyliśmy ciekawy region w Czechach, powspinalśmy się na szlaku oraz poszaleliśmy na singlach.
Muszę dodać, że coraz częściej zastanawiam się nad wrześniowym terminem wyjazdów w góry. Raz, że stabilniejsza pogoda, dwa - ciepło by się utrzymało, a trzy - wtedy byłoby po szczycie sezonowym, więc nie byłoby problemu z noclegami.
Do przemyślenia :)
Bonus - do pobrania gpx
Mając na uwadze, jak ciężko jest o dobrej jakości ślady gpx, gotowe do wgrania do rowerowych nawigacji, udostępniam zapis z Czeskiej Szwajcarii za pośrednictwem serwisu gpsies.com ↗: