Skip to content

Garmin eTrex Legend HCx

Posted on:24 marca 2014 at 10:14
Reading TIme:4 min czytania
Feature Image for  Garmin eTrex Legend HCx

Garmin eTrex Legend HCx był pierwszym garniakiem, jaki miałem okazję przetestować, co uczyniłem w trakcie rowerowej wędrówki po polskim Wybrzeżu. I choć pierwszy raz z nim nie należał do przyjemnych doświadczeń, to stanowi krok milowy w wyborze nawigacji GPS, przeznaczonej do turystyki rowerowej.

Prolog

Na początek warto zaznaczyć że eTrex Legend HCx nie jest produkowany od wielu lat, a mimo to cieszy się dobrą opinią wśród budżetowych nawigacji ręcznych GPS. Premiera tego urządzenia odbyła się w 2007 roku, wyróżniając się kolorowym wyświetlaczem oraz modułem GPS o wysokiej czułości.

Ekran

[caption id=“attachment_2500” align=“aligncenter” width=“1300”]Garmin eTrex Legend HCx - na Helu, wracam do domu Garmin eTrex Legend HCx - na Helu, wracam do do

Ekran o skromnej rozdzielczości 176 x 220px i 256 kolorach sprawdził się w terenie, zwłaszcza na pełnym słońcu można było swobodnie odczytać mapę topograficzną ze szczegółami, podobnie w nocy dzięki pośdwietleniu.

Clickstick

Garmin eTrex Legend HCx - montowanie na kierowncy

Trochę awersji miałem do joya, tfu clicksticka, którym można było operować po menu urządzenia. W przeszłości kilkukrotnie miałem problemy z tego typu rozwiązaniami, w przypadku clicksticka nie było tutaj żadnego ‘ale’ - współpracował za każdym razem, zwłaszcza w trakcie jazdy. Tego samego nie można było powiedzieć o umieszczonych na boku przyciskach, ciężko dostępnych.

IPX7

Jak każde szanujące się urządzenie outdoorowe, spełnia wymagania standardu IPX7, co oznacza, że można z nim pływać przez 30min, do max 1m pod wodą.  W trakcie mojego wojażu miałem doczynienia z różnymi warunkami atmosferycznymi, począwszy od upałów za dnia i załamania pogodowego (burze i rzęsiste ulewy w nocy), poprzez wilgotne powietrze, chłodniejsze dni, a kończąc na ponownych upałach. I co? Nawigował w każdych warunkach, w jakich przyszło mi jeździć. Takie polskie piekiełko, jakie miałem okazję przeżyć na przełomie lipca i sierpnia - wkrótce podzielę się z wrażeniami.

Wymienne kumulatorki AA

Gdyby nie to urządzenie, nie zwracałbym uwagi na szczegół, jakimi są baterie AA, których coraz mniej w rozmaitych urządzeniach elektronicznych. Coraz mniej, bo nawet latarki wymagają ładowania via USB; z jednej strony świetnie, bo w końcu następuje standaryzacja, ale z drugiej strony utrudniamy sobie życie dodatkowymi bajerami. A tak, gdy skończyły mi się akumulatorki po 3.5 dnia działania, garniak prosił o nową moc - mogłem ze spokojnym sumieniem wsadzić baterie alkaliczne, zakupione w pobliskim sklepie.

Zestaw

Garmin eTrex Legend HCx - uchwyt

W zestawie dostałem także uchwyt rowerowy solidnej i prostej konstrukcji. Po zamontowaniu miałem wątpliwości, czy rzeczywiście wytrzyma drgania, na jakie zostanie narażony. Wszak to Polska, a polskie drogi i bezdroża są dość zróżnicowane jakościowo, więc trzeba być gotowym na każdą ewentualność. Wprawdzie miałem smycz i mogłem przywiązać do kierownicy, to jednak nie było to konieczne. Wielokrotnie przekonałem się, że jest to bardzo solidna rzecz, trzyma się uparcie jednego miejsca ale niestety generuje przy tym sporo hałasu - niby wystarczy przykręcić śrubkę mocującą ale zużycie materiału robi swoje.

Garmin eTrex Legend HCx - opakowanie

Problem? Zrozumieć Garmina

Największy problem, z jakim miałem doczynienia, to zrozumienie filozofii Garmina. Przede wszystkim aby móc go obsłużyć, trzeba zapomnieć o użyteczności i dotychczasowych doświadczeniach jako użytkownik urządzeń mobilnych, cofnąć się do czasów studenckiego laboratorium, kiedy to trzymało się klasyczne i archaiczne urządzenia PDA.  Częściowo mogę wybaczyć mu z racji bycia wiekowym urządzeniem, bo pochodzi sprzed 6-7 lat i styczności z nimi nie miał Steve Jobs.

Opanowanie urządzenia potrwało kilka ładnych dni, podobnie jak z projektowaniem śladów via www i wgraniem ich na urządzenie. Niby proste ale niestety eTrex miał jedną z największych wad, poza brakiem dotyku ;), która zaskoczyła mnie negatywnie na kilka godzin przed wyjazdem nad morze: liczba wyznaczonych punktów (waypointów) nie powinna przekroczyć 250 dla każdej rysowanej trasy. I musiałem wszystko na nowo robić, z uwzględnieniem ograniczenia  i koniecznością podzielenia prawie 700km śladu na klika mniejszych odcinków; wcześniej robiłem za pomocą różki magnetycznej, wyznaczając ślad w oparciu o istniejące routowalne ścieżki i drogi.

Oj byłby kryzys na wyjeździe, ale udało mi się uniknąć kompromitacji. ;-)

Garmin === GPS

Garmin eTrex Legend HCx - w drodze do celu

Garmin to synomin GPS do zastosowań outdoorowych, więc nic dziwnego że sporo ludzi poleca ten produkt na bliskie i dalsze wycieczki rowerowo-piesze. Etrex Legend, mimo sporych wad, sprawdzi się w wojażach wakacyjnych. Pod względem ceny, nie jest taki drogi i śmiało można zaklasyfikować go jako budżetowego GPS’a tuż obok Holux 260 i 245, nie wspominając o smartofnach?

Tak, warto było

Byłem z niego bardzo zadowolony, nie zawiódł mnie ani na drodze ani w lesie, szukając ukojenia w cieniu przed słońcem. Przeżył wszelkie anomalie pogodowe, jakie miały miejsce na przełomie lipca i sierpnia, będąc wiernym pomocnikiem do końca wyprawy. Niestety dla początkującego zwykłego użytkownika jest wręcz ohydny i odrzuca, ale nikt nie mówił, że przyjaźń z garminem jest taka łatwa. W końcu to nie nówka funkiel smartfon z dotykowym panelem o mega zajebistej rozdzielczości i szybkim działaniu mapy, a sprawdzone w boju urządzenie.

Podziękowania

trailPL

Kończąc chciałbym podziękować serwisowi trail.pl za wypożyczenie Garmina na tak długi okres czasu, a przede wszystkim za udzielone mi zaufanie, gdyby nie oni, to zapomniałbym o jakimkolwiek wyjeździe na wakacje ;-).



Możesz napisać do mnie e-mail lub wyszukać mnie na Mastodonie.
Loading...