Wróciłem z powrotem do windowsa, tym razem do siódemki i coś mi mówi, ze troche posiedzę. Nie było łatwo odzwyczaić się od konsoli i ubuntowej (linuksowej) filozofii, zwłaszcza w zakresie aktualizacji programów (repozytoria rlz) oraz wróciło konieczność dbania o programy antivirusowe…itp. EHH.
Ubuntowe początki
Ubuntu to fajne distro dla początkującego newbie w systemach operacyjnych, innych niż Windows. Przyznaje - z Linuksem zetknąłem dopiero na studiach i to zdalnie sterując via putty. W międzyczasie XP zaczął wkurzać niemiłosiernie ale na horyzoncie nie było żadnych nowości. Vista, znana jako longhorm, okazała się totalną porazką ale mimo wszystko było pomostem między XP a Seven - dokładnie to samo było z ME. Dlatego szukałem alternatywy i po przeczytaniu wielu for, zdecydowałem sie spróbować czegoś innego -o początkach pisałem wielokrotnie w kategorii ubuntu ↗.
Pomimo początkowych problemów z Ubuntu po zainstalowaniu na lapku, jestem bardzo zadowolony z dotychczasowej pracy - w praktyce większość zostało rozwiązane metodą prób i błędów dzięki poradom. Jak zainstalowałem 10.04 w wersji 64 bitowej, tak po dzień dzisiejszy pozostało a kolejne wersje mnie nie przekonują (jedynie wersja z Gnome3 wydaje się być ciekawy środowiskiem graficznym) - tylko raz przeinstalowałem ubuntu ale tylko dlatego, że przez przypadek wypieprzyłem NM wraz z innym potrzebnymi appkami do poprawnego działania.
Wszystko ładnie pięknie ale…
Jest mnóstwo pozytywów i gorąco zachęcałem innych do wypróbowania tego distro u siebie. Znalazłem mnóstwo alternatywnych programów, które godnie uzupełniały braki pod Linuksem ale niestety nie mogłem przyzwyczaić się do chaosu w GIMP’ie, kobyły biurowej OpenOffice czy mocno obciążającego procesor Flasha - wcale nie wspominając o jego rzadkich aktualizacjach. O ile Gimpa sporadycznie użytkowałem, o tyle w OO można było osiwieć, zwłaszcza przy robieniu prezentacji na seminarium dyplomowej, już nie mówiąć o pisaniu jakiejkolwiek pracy w Writerze (czy jakoś tak).
Bla bla bla.. Nie chcę zanudzać, więc wypiszę na szybko:
- projektor & monitor - standard. wyłączone; w celu uruchomienia, należy podłączyć kabel i zrestartować sesję (najprościej wylogować i zalogować). To samo dotyczyło wyłączonych komponentów typu BT / WiFi
- wyższe temp - niby dyskusyjna sprawa ale jak się ma kobyłę biurową czy flasha, to nie dziwota.
- brak alternatyw wobec łindołsowych softów - to akurat nie jest nowe, wiele programów nie ma odpowiedników pod linuksem (zwłaszcza te do tworzenia map dla Trekbuddy ↗), większość nie współpracuje z WINE.
- brak oficjalnego wsparcia producentów - m.in Samsung nie wspiera linksowych dystrybucji, stąd też wiele fajnych rozwiązań niestety nie ma open-source’owego odpowiednika (głupie ładowanie telefonu podczas usypania lapka).
- Silverlight ↗ - coraz więcej serwisów multimedialnych stawia na konkurencję Flasha i tym samym przeglądanie materiałów video, np. na TVP Sport, stało się rzeczą niemożliwą. Istnieje wersja linuksowa Moonlight ↗ ale co z tego, skoro obecnie rządzi Silverlight 4 a panowie z Novell dopiero pracują nad czwartą edycją?
- Adobe Air - ups.
- C# i Visual Studio
Lecz kiedyś wrócę
Lista zażaleń i skarg pod adresem linuksowych dystrybucji byłaby o niebo większa ale wymieniłem najwazniejsze bolączki. Mam nadzieję, ze kilkanaście tygodni sytuacja diametralnie sie zmieni, na moją korzyść. Póki co, będę psuł w7 i pracował dla wygody w tym OS. Dobrze ze chociaż chrome potrafi synchronizować profile.