Kontynuując poprzedni wpis ↗ dotyczący wycieczki po Bawarii, chciałbym opisać pozostałe 3 dni pobytu. Od razu zaznaczam, że będąc na miejscu, praktycznie żadnego planu nie było. Wszystko powstało pod wpływem pomyślunku i rozmów z gospodarzami.
Dzień trzeci
Do wyboru mieliśmy dwie miejscowości pod uwagę: Oberstdorf albo Garmisch-Partenkichen - odległość od Bernbach była mniej więcej taka sama, co znacznie utrudniało właściwy wybór. Ale w końcu wybrano Ga-Pa
Początkowo trzeba było zatankować gaz, uzupełnić braki w żywieniu i kierunek bawarskie Alpy. Nie licząc autostrad i dróg ekspresowych, wycieczka w tamte rejony naprawdę była obfita w cudowne, dotąd niespotykane widoki alpejskich gór.
Pierwszy i długi przystanek w Kochel Am See, miasteczko położone nad malowniczym jeziorem Kochelsee. Prawie jak w raju..
Pomiędzy Kochel Am See a Urfeldem jest bardzo ciekawy etap, która dostarczyła nie lada emocji i wiele pozytywnych emocji - jazda serpentyną. Dodam jeszcze, że różnica między punktem A a punktem B wynosiła ponad 200 metrow npm.
W Urfeld jest położony ośrodek wypoczynkowo-żeglarski. Mała wieś, typowo turystyczna - zresztą jak pozostałe wsie, położone nad podobnymi do Kochelsee czy Walchensee.
Ga-Pa to w rzeczywistości 2 miejscowości połączone w jedno miasto, które, poza skocznią, niczym specjalnie się nie wyróżnia, nie zapominajac oczywiście o pięknie ozdobionych budynkach, typowo w bawarskim stylu.
Wracając do hotelu, wstąpiliśmy po drodze do pięknego klasztoru w Ettal ↗
Powrót nie był łatwy, ponieważ zjeżdżając z wyższych partii gór, człowiek staje się senny, ciut zdekoncentrowany. Ale dobra Cola z kofeiną pobudza zmysły i można było kontynuować dalszą podróż
Fotograficzne podsumowanie dnia ↗
Dzień czwarty
Przedostatni dzien postanowiliśmy spędzić również poza hotelem, w rozrywkowy sposób. A mianowicie odwiedziliśmy Skyline Park w Bad Wörishofen ↗ - jakieś 40 minut z Monachium.
Nas było 13 osób i dla nas wynegocjowaliśmy - o dziwo - korzystny grupowy bilet. gdzieś koło 13-14 Euro. Praktycznie każdy z nas mógł korzystać z każdej zabawki, każdej zjezdzalni czy huśtawki - wszystko w ramach jednej ceny.
W końcu udało mi się przełamać barierę strachu i skoczyć na coś takiego:
Było bardzo bardzo odjazdowo! Przez dłuższy czas do góry nogami widziałem ten cudowny świat. Ale udało mi się.. FUuuu yeaach! :)
W drodze powrotnej zawitaliśmy do pani Lidii, do jej ogrodu z basenem a następnie wieczerza pożegnalna. Korzystając okazji, przejechałem się po okolicy, mordując się z podjazdami, których pokonanie graniczyło z cudem - tak to były pierwsze górskie w moim życiu.
Fotograficzne podsumowanie dnia ↗
Dzień piąty
Czas powrotu do domu. Skoro wyjazd to trzeba było pożegnać się z gospodarzami i ich rodziną, która przywiązała się do naszej, polskiej, obecności. Szczerze mówiąc wzruszający moment ale i wstępnie znów dostaliśmy zaproszenie na przyszły rok - kto to wie, może znów się tam pojawimy.
Znów długa trasa, podzielona na 2 etapy, z czego najgorsza to droga w Polsce. Uwierzcie mi, jak tylko skończyła się autostrada / droga ekspresowa w Polsce (za Bolesławcem), to zacząłem żałować, że w ogóle wróciłem do Polski. W międzyczasie w radiu leciała debata prezydencka, co pogrzało nieźle atmosferę w samochodzie ;-)
Fotograficzne podsumowanie dnia ↗
Koniec 2/3
Wróciliśmy cali i zdrowi, bez koniecznych technicznych postojów (nasze auta były świetnie przygotowane do jazdy). A także bez spotkań z polską i niemiecką policją. Kolejny wpis to będzie właściwie podsumowanie całej 5-dniowej wycieczki po Bawarii.