Życie potrafi zaskakiwać każdego, nawet takiego jak ja. Otóż zarzekałem wielokrotnie, że z aktualizacją ubuntu poczekam do kwietnia, kiedy wydadzą 10tkę. Pech chciał inaczej i zostałem zmuszony do zainstalowania 9.10
Jak doszło do tego?
Z niewiadomych przyczyn, system zaczął świrować kilka dni wcześniej a zaczęło sie od problemów przy zapisie / odczycie plików (tutaj akurat robiłem prezentację) - to była noc z czwartku na piątek. Potem, o dziwo dobrze chodziło, aż do niedzieli popołudnia - wówczas znów się system zacinał, tyle przy kopiowaniu z dysku na pendrive. W poniedziałek postanowiłem działać, fsck itp. wykrył faktyczne problemy z ext3 i podjął się naprawy. Po tym już ubunciak nie wstał, więc z pomocą płyty LiveCD ponownie wklepałem fsck, tyle że ma mi naprawić wszystkie błędy - zakończyło się z sukcesem, pojawił się bootloader i dane pofragmentowane w katalogu /lost+found. Nowa relokalizacja zgubionych katalogów i plików na tyle mnie zirytowała, że postanowiłem podstawić wszystko od nowa. Z tego miejsca chcę podziękować lukersowi ↗ za udostępnienie łącza, bo na iplusie to bym chyba do końca życia instalował te wszystkie potrzebne pierdoły.
Houston, znów mam (miałem) problem!
Przynajmniej miałem okazję do stworzenia nowego porządku i podstawienia wszystkiego oficjalnie na ext4, który w moim przekonaniu działa, tak jakby, szybciej. Zgodnie z sugestiami wielu osób, dysk podzieliłem na 2 partycje (/ i /home) i szalałem dalej czyli apache, php, mysql, java etc. wszystko to, co mi do tej pory było potrzebne w codziennym użytkowaniu. Oczywiście nie obyło się bez problemów i to było w zasadzie norma. Otóż instalowanie sterowników nvidii (190.xxx) zakończyło się failem i wysypał się xorg już na etapie logowania. Nie ukrywam, że ogarnęła mnie mała panika, ale i też wielki wkurw, bo znów wszystko instalować na nowo?
NoWay!
Wówczas z pomocą przyszedł tryb naprawy, znajdujący sie w grub’ie i z konsoli należało usunąć najpierw wszystko to, co było związane z nvidią
sudo apt-get remove —purge nvidia*
a następnie próbowałem
dpkg-reconfigure xorg-server
Nie dało nic, więc szukam/pytam dalej. Gdzieś przeczytałem, że warto odinstalować i ponownie zainstalować xorg
sudo apt-get remove —purge xorg sudo apt-get install xorg*
po czym wpisałem
startx
ubunciak w końcu ruszył i na szczęście wszystko było w porządku. Szybki update w celu dociągnięcia ewentualnych braków i znów dalsza konfiguracja systemu. Tym razem postanowiłem działać bez sprawdzonych sterowników nvidii - efektowne rzeczy z compizem w roli głównej nie są mi na razie potrzebne, choc brakuje mi przede wszystkim przezroczystości :(.
Szybka konkluzja: bez pomocy drugiego komputera, szybkiego łącza, naprawa uszkodzonego xorg’a byłaby bardzo utrudniona. Są rzeczy, które sprawiają że linuksowe desktopy są nie do końca user-friendly.
Co tym razem spartaczyli ?
Wiele zmian zaszło w tym 9.10, wiele nowych rzeczy sie pojawiło, lecz niestety spierdolili chociażby działanie NetworkManager. Nie wiem co oni zrobili, ale o wiele gorzej chodzi niż na 9.04, widzę to po często zrywanych połączeniach, odmowie połączenia/logowania się do sieci czy trudnościach w ustawieniu alternatywnych dns (obecnie korzystam z opendns dla iplusa, bo uważam, że stabilniej działa net). Warto odnotować, na korzyść ubuntu, ułatwienie w dodawaniu nowych repozytorium, co minimalizuje konieczność edytowania za każdym razem listy za pomocą gedit’a. Ale … jakoś przyzwyczaiłem się tradycyjnej formy czyli tej konsolowej.
No i wreszcie - dźwięki działają bez konieczności przywracania ich za pomocą konsoli (o tym pisałem wcześniej). Ciekawe, jak długo tak będzie trwało - oby tak do następnej aktualizacji ubuntu.
End
Co by tu napisać więcej? Że spodziewałem się czegoś nowego innowacyjnego? Że będziemy świadkami och ach systemu? Ważniejsze jest jednak to, ze działa w miarę dobrze i w końcu można przestać się bawić/użerać się z konfiguracją.