Nadarzyła się okazja na kolejny, wakacyjny trip po Polsce ze sprawdzonym formatem, o którym wspomniałem w poprzedniej przygodzie ↗. Tym razem chcieliśmy wybrać któryś z popularnych nadmorskich kurortów i przejechać się mniej znanymi drogami, to niestety ze względu na brak wolnych miejsc i haków na rowery w pociągach, wybraliśmy nieoczywisty cel podróży, czyli Bełchatowska Dziura.
Data wycieczki: 2023/07/15
Logistyka
Trochę nie po drodze, gdyż startowaliśmy z Pabianic (na północ od Bełchatowa). Od strony logistycznej to była najlepsza opcja, jaką mieliśmy na do wyboru — nie było problemów z ogarnięciem logistyki. Zarówno Koleje Wielkopolskie, jak i PR na Ziemi Łódzkiej dowiozło naszą trójkę do celu bez większych opóźnień w komfortowych warunkach.
Upał
Gdy za oknem był już upał (powyżej 30℃), my podróżowaliśmy z klimatyzacją i delikatnie zmarzliśmy w czasie tej wyprawy. Spokojnie, bo w Pabianicach czekała na nas Afryka (prognoza nie pozostawiała złudzeń — grubo ponad 35℃), o czym poinformował nas SMS od ALERT RCB
z sugestią, żebyśmy ograniczyli aktywność fizyczną.
Tja ;)
Ogólnie podróż pociągiem w te strony była dla mnie pewną nowością. Jeszcze nigdy nie jechałem pociągiem dalej niż za Orzechowo / Jarocin, a już na pewno nie byłem rowerowo na Ziemi Łódzkiej.
Po co jedziemy?
Plan tripu gnieźnieńskiego kolektywu był prosty: zaliczenie kilku punktów widokowych w pobliżu Bełchatowa. Wiktor podpowiedział nam jeszcze jeden ciekawy punkt: taras widokowy na Górze Kamieńskiej, która mocno “wyróżniła się” w profilu dzisiejszej wycieczki.
Bełchatowska Elektrownia
Po pierwszych 50 kilometrach znaleźliśmy się pod bełchatowską Elektrownią, której kominy były widoczne z dobrych 5-10km. Niestety fotorelacji nie zamieszczamy z uwagi na zakaz robienia zdjęć i filmów. Ku naszemu zaskoczeniu, jest mocno przestrzegany przez lokalną ochronę, która zatrzymała nas kilometr dalej.
Pomijam fakt, że do zatrzymania doszło na drodze publicznej czy żądania okazania dokumentów (akurat wtedy mObywatel nie działał), ale jestem w stanie zrozumieć konieczność taki procedur z uwagi na bezpieczeństwo narodowe. Gdyby ten durny przepis miał zastosowanie obecnie ↗, to bylibyśmy w czarnej .
Taras widokowy na Górze Kamieńskiej
Za winklem szykował się całkiem fajny taras widokowy z Góry Kamieńskiej. Żeby się tam dostać, to trzeba było nieźle się namęczyć. Nie było to łatwo w upalnych warunkach, na szczęście po kilku litrach potu udało się dojechać.
Widok nie był może porywający, natura sama z siebie “cenzurowała” widok na pobliską elektrownię (możliwe, iż jesienią będzie dużo bardziej dostępna panorama).
Tarasy widoku nad Dziurą Bełchatowską
Nieporozumienia z ochroną sprawiły, że dość ostrożnie podchodziłem do kwestii robienia zdjęć z Elektrownią na planie drugim czy nawet 3. Wrażenia z pobytu na tarasach widokowych zarówno w Kleszczowie, jak i w Żłobnicy, są nieziemskie. Dużo większe niż to, co jest w okolicy Kleczewa (okolice Konina).
Nie widać końca ery węgla brunatnego - maszyny ciągle pracują.
Ziemia Łódzka
Przyznaję się. Nie znam tak dobrze Ziemi Łódzkiej i poszczególnych regionów, przez które przejeżdżaliśmy. Zrobiła na mnie dobre wrażenia, zachęcające do kolejnych wizyt w kolejnych miesiącach / latach.
Sporo odcinków leśnych i atrakcji turystycznych, dobre jakościowo drogi, którymi po prostu się lata. Dojeżdżając do wschodnich granic rezerwatu Jeziorsko ↗, żegnamy się z historyczną “Ziemią Obiecaną”.
Dalsza droga przebiegała przez wschodnią część Wielkopolski, zaliczając po drodze Turek i Konin. Do Gniezna docieramy przez Rowerową Autostradę w Powidzu tuż przed Północą.
Podsumowanie
Istny piekarnik
Nie da się zaprzeczyć, że w tym dniu był istny piekarnik na polskich drogach — w ciągu dnia ponad 35-40℃.
Bardzo często robiliśmy postoje na uzupełnienie wody w bidonach i paliwa w organizmie, dzięki czemu nie mieliśmy problemu z kolarskimi bombami.
-
Zastosowanie małych buteleczek z dziobkiem jako polewaczka, sposób na schłodzenie głowy w czasie jazdy;
-
słone paluszki jako forma uzupełnienia soli przed totalnym wydalaniem z organizmu;
-
nie ma co kupować batonów dzień przed wyjazdem — nie nadają się do jedzenia, szczególnie w taki upał
-
Bezalkoholowe lemoniady piwne lepiej wchodzą niż cola / pepsi w puszkach i są relatywnie tańsze
-
Dokładnie nie liczyłem, ale ze spokojem wypiłem 10 litrów.
-
Bez odpowiednich kremów do opalania z filtrem nie ma co się ruszać
Sprzęt
W tej kwestii od poprzedniej wyprawy zmieniła się jedna rzecz. Z uwagi na dość optymistyczną prognozę pogody zrezygnowałem z dużego tobołka ↗ na rzecz małego 2.5 litra (coś w tym stylu ↗), do którego zapakowałem zapasowe aparaty słuchowe, rękawki czy kamizelka. W torbie pod ramę od Jack Packa wylądowały niemal wszystkie potrzebne, które chciałem mieć pod ręką: powerbank, izotoniki, batony.
Kolektywna praca
Gnieźnieński Kolektyw od lewej: Damiano Ja i Maniek
Gnieźnieński kolektyw kolarski sprawdził się w 100% na trasie, pomimo piekarnika na drogach. Wymiana doświadczeń, uśmiech na twarzy nie schodził mimo niespodzianek pod elektrownią. Nikt nie poniósł strat, każdy dojechał do domu w jednym kawałku.
Do następnego :)
Trasy
Ps.: Video opublikuję później