Ostatnio zabawiłem się w handlarza częściami rowerowymi i spotkała mnie sytuacja, którą znałem tylko z Internetu. Ktoś próbował mnie orżnąć z kasy i niestety - dla niego - nie powiodło się.
Jak to się zaczęło
Zaczęło się niewinnie. Osoba - scammer - wysłała zapytanie o dostępność towaru, po kilku minutach poinformowała o chęci zakupu.
Kilka godzin później - po moich dwóch pytaniach bez odpowiedzi - odezwała się i poinformowała o dokonaniu zakupu. Po chwili doszedł SMS z prośbą o potwierdzenie. Oczywiście, nie dałem się nabrać i po chwili osoba ta - myśląc, że jestem jeleniem - udaje, że robi zwrot transakcji ;-)
Podsumowanie
Sprawa jest bardzo prosta: nie klikamy nic, co przychodzi poza OLX. Żadne linki do whatsuppów, SMSCC itp. Nie zamawiamy kurierów z linka ani nie potwierdzamy żadnej kwoty z zewnętrznych serwisów. Warto wyryć w pamięć taką zasadę, bez względu na kontekst rozmowy.
OLX wprowadził kilka fajnych udogodnień, które minimalizują ryzyko bycia ofiarą oszustwa;
- Możliwość nadania paczki z poziomu konta za pośrednictwem Paczkomatu i Poczty Polskiej - jeśli sprzedawca taką opcję włączył;
- Proces kupna i sprzedaży przesyłki odbywa się na OLX;
- sprzedawca dostanie pieniądze, jeśli odbiorca odebrał paczkę;
- serwis nie wysyła żadnych smsów;
Warto zwrócić uwagę na to, w jakim sposób wypowiada się nasz rozmówca - łamana polszczyzna, złe odmiany zaimków osobowych. Po słowie “Karonowurus” nie miałem żadnych wątpliwości, z kim mam do czynienia. Warto zajrzeć na firmowego bloga OLX ↗, które raportuje o każdych możliwych oszustwach
Postscriptum
Nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził linka, przesłanego w ww. sms. W tym celu wykorzystałem Windows Sandbox ↗, które jest idealnym środowiskiem do testowania tego typu niespodzianek:
Niestety, spóźniłem się.
ps: Zdjęcie autorstwa Mikhail Nilov ↗ z Pexels ↗