Czas na aktualizację dotyczącą pilotów do aparatów słuchowych. Niezmiennie uważam, że to jedno z najważniejszych urządzeń w całym flow mojego słyszenia.
Najważniejsze info - zmiana brandu pilota
Marka EasyTek przestała istnieć. Zastąpiono ją Conexxx Smart Connect firmy AudioService, należącej do firmy Sivantos. Sivantos jest również właścicielem marki - Signia - stworzonej na podwalinach innej, lecz z tradycjami: Siemens.
W zasadzie to uprościli ofertę. Zarówno Signia, jak i AudioService posiadały ten sam pilot w sprzedaży, wprawdzie inaczej go nazwali, ale wizualnie był identyczny; podejrzewam, że były ograniczenia w parowaniu z aparatami “konkurencyjnych” modeli.
Stało się to, co przewidziałem w 2016 roku ↗:
Co może oznaczać takie przejęcie? Na chwile obecną nie ma takiego zagrożenia, ale zapewne z czasem produkty sygnowane tą marką znikną z rynku.
Siemens Audiologia przestała istnieć (po sprzedaży ↗), zaś całe portfolio zostało zintegrowane pod brandem Signii i wciąż dodawane są nowe produkty.
Pilot do aparatów słuchowych
O pilocie do aparatów słuchowych pisałem kilkukrotnie i mimo upływu kilku lat, schemat działania pozostaje niezmiennie taki sam.
W dużym uproszczeniu - pilot Smart Connect (wcześniej EasyTek) sprawia, że aparaty działają mniej więcej jak słuchawki bezprzewodowe (odbiornik), a pilot staje się nadajnikiem. Podpinam go pod telefon, a w efekcie w aparatach słyszę odtwarzaną muzykę. Dodatkowo pilot jest w wyposażony w mikrofon, co umożliwia przeprowadzenie rozmów bez dotykania smartfonu; przychodzące rozmowy odbieram za pomocą przycisku wielofunkcyjnego.
Zapomniałbym o podstawowej funkcji pilota, czyli możliwości zmiany programów słyszenia w aparatach słuchowych, które zostały skonfigurowane przez protetyka słuchu na postawie wywiadu z pacjentem (czyli ze mną).
EasyTek Smart Connect po 3 latach
Z perspektywy ostatnich 3 lat nadal uważam, że Smart Connect to średnio udany produkt, który nie jest stworzony dla heavy
użytkowników, takich jak ja.
Wizualnie
Początkowo miałem spore dylematy związane ze stylem produktu, który został zaprojektowany na wzór kobiecego medalionu. Oczywiście, kwestia gustu jest rzeczą subiektywną, ale względem MiniTeka, to jest mało biznesowy i mało praktyczny.
Mało komfortowy
Jest mało praktyczny, bo wprawdzie oprogramowanie potrafi nieco więcej, niż wspomniany MiniTek, to - mimo upływu lat - wciąż mam problemy z dyndającym na klacie pilotem.
Gdy pochylę się, to leci w dół (prawa fizyki), a to rodzi ryzyko zgubienia pilota. Niby można schować go pod koszulkę / bluzę (posiada silikonowe etui), ale nie jest wskazane, aby pilot przylegał bezpośrednio do ciała z uwagi na kontakt z potem. Cholernie brakuje mi tego klipsa, który ustabilizowałby pilot bez względu na pozycje ciała.
Awaryjność pętli indukcyjnej
Obecność pętli indukcyjnej w pilocie nie wróżyła nic dobrego. Zaobserwowałem znacznie krótszy zasięg działania pilota - bo zaledwie 30 cm - niż w przypadku MiniTeka. Po pierwszym półroczu pracy pętla indukcyjna nadawała się jedynie do wymiany. Początkowo miękka i elastyczna pętla z czasem stała się coraz twardsza, sztywna i mniej przyjazna w użytkowaniu.
Gdy końcówki pętli zaczęły pękać (od sztywności materiału), oznaczało to konieczność wymiany na nową. Koszt nie jest przesadnie duży (akceptowalny dla mnie), ale złożoność logistyki (trzeba było ją zamówić przez protetyka słuchu) była sporą przeszkodą. Każda kolejna pętla była coraz mniej odporna na działanie zewnętrzne (pot, słońce, duża amplituda temperatury).
Trzeci egzemplarz pilota
Nie byłoby tego artykułu, gdyby nie konieczność wymiany pilota na nowy. Taka sytuacja ma miejsce drugi raz, ale teraz udało się go wymienić nieodpłatnie - w ramach gwarancji.
Za pierwszym razem gwarancja nie zadziałała, ponieważ do uszkodzenia doszło z mojej winy. W trakcie wyprawy na Hel zapomniałem zabezpieczyć pilot. Podczas 8 godzin jazdy padał deszcz, więc pilot zamókł. Po kilku dniach suszenia (mam dedykowaną do aparatów suszarkę) pilot odżył, ale nie na długo. Zamówiłem nowy egzemplarz, a stary rozebrałem i doszedłem do wniosku, że najzwyczajniej się skorodował.
Jakie były problemy? Poza krótkim cyklem pracy na jednym ładowaniu, samoczynnym przełączaniem się między programami, to pojawił się problem z łącznością pętli z pilotem. Mocny ucisk w okolicach gniazd pętli na obudowie pilota chwilowo rozwiązał problem.
Kolejny egzemplarz nie był narażony na tego typu akcje, wręcz dbałem o regularne jego czyszczenie i suszenie. Wciąż tak samo go wykorzystuję w ciągu dnia, słuchając muzyki na rowerze, w pracy i przydomowych czynnościach. Rok później pojawił się dokładnie ten sam problem z łącznością.
Podsumowanie
Mam świadomość niezbyt wysokiej jakości wykonania pilota i jego równie kiepskiej wytrzymałości względem poprzednich modeli. Smart Connect odgrywa w moim życiu tak ważną rolę, że stał się must have
przy każdym nowym zestawie aparatów - bez względu na cenę, jaką przyjdzie wówczas za niego zapłacić.