Bezpieczeństwo rowerzystów na polskich drogach to temat rzeka. Pisałem o tym w zeszłym roku, ale kolejne wypadki i zdarzenia z udziałem rowerzystów, zmuszają mnie do refleksji nad sytuacją również w tym roku.
2020 szczególny rok dla rowerzystów
Ten rok jest szczególny, nie tylko ze względu na panującego koronawirusa, ale także na dramatyczną statystykę wypadków z udziałem rowerzystów. Nie wiem jak Wy, ale odnoszę wrażenie, że COVID-19 odebrał kierowcom rozum, dając przeświadczenie, że mogą wszystko. Wyprzedzanie na milimetry, spychanie do rowu, zajeżdżanie drogi czy trąbienie na wolniej jadącego rowerzystę zdarza się coraz częściej.

To jest jakaś masakra.
Rower jako dobra alternatywa w komunikacji zbiorowej
Panująca pandemia pokazała, że jednoślady są realną i bezpieczną alternatywą w poruszaniu się po mieście. Jazda rowerem ogranicza kontakty z przypadkowymi osobami, a tym samy wzmacnia odporność, obniża poziom stresu i ogólnie sprawia, że człowiek czuje się szczęśliwy.
Rosnąca agresja i przemoc oraz egoizm na polskich drogach
Rosnący popyt na jednoślady obnaża rzeczywistość na polskich drogach, które należą do jednych z najniebezpieczniejszych w Europie. Napływa coraz więcej informacji o wypadkach i kolizjach drogowych, w których największą grupą poszkodowanych stanowią rowerzyści. Rośnie też agresja kierowców wobec rowerzystów.

Głośne wypadki
Poniżej kilka wypadków, o których głośno było w minionych tygodniach.
Rita i Kasia
Pierwszy wypadek z 1 czerwca z udziałem kierowcy i 2 kolarek: Rity i Kasi w Bielsku-Bialej. Kolarki walczą o powrót do normalnego życia. W tej chwili trwa zbiórka pieniędzy na rehabilitację, na powrót do stanu choć trochę przypominającego stan przed wypadkiem.

Jasne, dziewczyny były ubezpieczone, ale nim dostaną pieniądze od ubezpieczyciela, to ustalane będą przyczyny, przebieg wydarzeń itp. Prowadząca samochód z nieznanych przyczyn zjechała na lewy pas i uderzyła w trenujące zawodniczki.
Relacja na MTB-XC
Podhale
Drugi wypadek, który siedzi w głowie to ten z Podhala, gdzie kierowca najpierw spycha prawidłowo jadących kolarzy na bok, a na końcu ostro hamuje. W efekcie drugi z rowerzystów wjechał z ogromną prędkością w tył tego auta. Kierowcą był 18-latek, popisujący się w towarzystwie swoich znajomych. Video
Podpoznański Czerwoniak
Kolejny wypadek został zarejestrowany w podpoznańskiej gminie. Prawidłowo jadącego rowerzystę wyprzedza tir tuż przed przejściem dla pieszych. Po chwili w skręcającego w lewo rowerzystę uderza pędzące audi na podwójnej ciągłej. Dalsza jazda rowerem była niemożliwa z powodu zakazu jazdy rowerem, dlatego rowerzysta był zmuszony skręcić w lewo. Kierowca nie miał uprawnień do prowadzenia auta, nie posiadał ważnego OC i chyba też dowodu rejestracyjnego.
Oczywiście, takich przypadków jest więcej, można znaleźć na YT różnorodne nagrania.

Sam doświadczyłem przykrych niespodzianek na drogach jako rowerzysta. Wyprzedanie na gazetę, zajeżdżanie drogi i nagły skręt w prawo, wyprzedanie na zakręcie (na „trzeciego”) i zepchnięcie z drogi – to standard, niestety. W kilku przypadkach było naprawdę blisko, abym trafił do szpitala.
Boję się
Mam wrażenie, że cała ta pandemia spowodowała utratę rozumu u większości kierowców, uważających się za panów na drogach. Nie zwracają uwagi na pozostałych uczestników, za nic mają ich życie.

Boje się, że któregoś dnia nie wrócę do mojej rodziny, bo komuś się spieszyło, nie chciało odczekać minutę na wykonanie bezpiecznego manewru wyprzedzania. Każdego dnia zastanawiam się, czy wrócę do mojej rodziny żywy, jadąc rowerem czy samochodem. Boję się, że w wyniku ciemnoty umysłowej, jaka zapanowała wśród kierowców (ale także i u rowerzystów), nie zdołam wrócić do domu, wykąpać Synka, pocałować Narzeczonej.
Mam tego dość, naprawdę.
Ale rowerzyści nie są bez winy!
Jest druga strona medalu, którą również dostrzegam.
Nie bronię rowerzystów, którzy nagminnie łamią przepisy, przyczyniając się swoim zachowaniem do stwarzania niebezpiecznych sytuacji / zdarzeń. Są tacy, którzy jeżdżą pod wpływem alkoholu, bez oświetlenia, pod prąd – mając w dupie pozostałych uczestników. Sam zwracam uwagę wszystkim jadącym na brak elementarnej wiedzy o przepisach, czy braku oświetlenia w godzinach wieczornych – nie wspomnę o kaskach, bo póki co nie są obowiązkowe w naszym kraju.

Rzecz jasna popieram noszenie kasków na głowie, które nie dają 100% gwarancji bezpieczeństwa, ale z całą pewnością pozwolą na uniknięcie przykrych konsekwencji kontaktu głowy z podłożem. Nikt nie jest niezniszczalny
Wzajemny szacunek nas ratuje!
Ciężko znaleźć jednoznaczną receptę na chorą sytuację, jaka ma miejsce na polskich drogach. Rosnąca agresja, brak wyobraźni wśród kierowców, a także głupota po stronie rowerzystów i pieszych, to są powody takiego stanu. Nie ma na to prostej recepty poza jedną, ale jakże ważną ideą: Wzajemny szacunek na drodze.
Rowerzysta jest takim samym uczestnikiem ruchu drogowego, jak kierowca auta, czy motocyklista, dlatego powinien respektować przepisy w takim samym stopniu co pozostali uczestnicy. Niestety nie jest to możliwe, ponieważ standardy rowerowej infrastruktury są bardzo zróżnicowane, zależne od „widzimisię” lokalnych samorządów i generalnych dyrekcji. Wypadek z Czerwonaka doskonale tę tezę potwierdza.
Dlatego warto kierować się zasadą ograniczonego zaufania, nawet kosztem otrzymania mandatu.
Drogi Kierowco! Proszę Cię o szacunek do mniejszych braci i sióstr na drogach, zachowuj odstęp w trakcie wyprzedzania (m.in. 1.5 metra), nie zachowuj się jak dupek i nie prowokuj do groźnych sytuacji. Uważaj, proszę, bo każdy z tych uczestników ma czekającą w domu rodzinę.

Drogi rowerzysto! Nie bądź roszczeniową krową, respektuj polskie prawa i także nie prowokuj do niebezpiecznych i głupich sytuacji. Zawsze miej przy sobie sprawne oświetlenie, w razie możliwości kask i nie szarżuj na ścieżkach rowerowo-pieszych. Nie jesteś sam na drodze, miej oczy otwarte dookoła głowy .

Po pierwsze – primo – niedawno byłem w Twoich okolicach… nie, nie odezwałem się, bo w sumie niby blisko (na północ od Koła) ale byłem bez roweru (o czym za chwilę) więc i nie za bardzo miałem jak podjechać, a i całokształt szybkiego wyjazdu na chwilę nie pomagał. Po drugie – primo – pojechałem tam autem. 100km w linii „drogowo-prostej” albo 130km autem bo… autostradą bliżej… mimo że trzeba zapłacić za paliwo, bramki, utrzymać auto… Po trzecie – primo ultimo – nie miałbym problemu by zrobić 100, 120, czy 150km rowerem by wpaść do znajomych i wrócić dzień czy dwa później… ale też śledzę to co się dzieje i te wypadki które wymieniłeś, ale i te których nie wymieniłeś spowodowały że … pierwszy raz od bardzo dawna… chyba odkąd jeżdżę dużo na rowerze (15? 18? lat) stwierdziłem że nie chcę jechać rowerem gdzieś dalej. Jak pewnie pamiętasz, od bardzo… Czytaj więcej »
ad 1. za jakiś czas to zapraszam na kawę do Gniezna, jak bedziesz przejeżdżał ;-) teraz to mam najgorszy czas / etap ale im bliżej końca, tym bardzie doczekac sie nie mogę. Z Koła do Gniezna to jednak kawałek jest :P ad 2. Podobny problem mam z S5, do której mam blisko z Gniezna i do Poznania jest o wiele szybciej niż starą „5. Nawet jak musze przepchać sie przez całe miasto (z poludna na północ Poznania) to szybciej zrobie jadac S5/A2 niż „5”, pełną swiateł, radarów itp. A utrzymanie auta – fajnie mieć alternatywę, zwłaszcza jak jedziesz w góry a nie połączenie kolejowe nie pasuje ci. ;-) i nie tracisz całego dnia. od pamietnego wypadu w zlote góry zaczeła sie ta rewolucja w głowie i zapragnałem mieć kombi / sw / suv ;-)… Czytaj więcej »
[…] Z wiadomych powodów, rower stał się niezwykle popularnym środkiem transportu, alternatywą wobec publicznego transportu. I niestety też wzrosła liczba wypadków z udziałem rowerzystów, co wpłynęło negatywnie na moje poczucie bezpieczeństwa. […]