Zacznijmy od wyznania: nienawidzę chomikowej jazdy na trenażerze w domu. Sytuacja epidemiczna w kwietniu sprawiła, że trzeba było na nowo zaprzyjaźnić się z tym ustrojstwem, a przy okazji spróbować Zwift ↗. Co z tego wyszło?
Koronawirus effect
Jak pisałem w Cieniu Koronawirusa ↗, ograniczyłem swoją rowerową aktywność do minimum psychologicznego. W wielu przypadkach, zwłaszcza przy bardzo pięknej pogodzie, było ciężko wytrzymać taki stan rzeczy. To z kolei niepowtarzalna okazja do sprawdzenia, czym jest Zwift i dlaczego zyskał tak wielką popularność.
Zwift - co to jest?
Zwift to wirtualna platforma treningowa, łącząca świat rzeczywisty z wirtualnym za pomocą urządzeń takich jak trenażer, rower, buty, bieżnia oraz czujniki ANT+ / BT Smart (pulsometr, kadencja, krokomierz, prędkościomierz).
W dużym uproszczeniu Zwift to połączenie nudnej jazdy na chomiku z wirtualną (g)rywalizacją na wysokim poziomie z uczestnikami z całego świata. Do pełni szczęścia wystarczą komputer z modułem ANT+ na USB albo Smartfon wspierający ANT+ oraz … stabilnie działające WI-FI w domu.
Zwift - konfiguracja
Aby zacząć trenować w wirtualnym świecie Zwift (Watopia, NYC, Richmond), trzeba zacząć od … trenażera, którego nie miałem od paru ładnych lat.
Sprzedałem go jakiś czas temu, gdyż nie miałem ochoty na jeżdżenie w domu i nienawidziłem jazdy na sucho. Na szczęście odzyskałem trenażer od osoby, której go sprzedałem (dzięki Mateusz!) i praktycznie bez żadnych dodatkowych kosztów, mogłem zacząć trenować w bunkrze. Początkowo wspomagałem się Netflixem i jazdą samą w sobie, ale dopiero rozmowa z Hubertem ↗ uświadomiła mi, że spełniam wszystkie wymogi, aby rozpocząć przygodę z Zwift.
Dodatkowo ucieszył mnie fakt, ze OnePlus 7T ↗ (opisany kilka dni temu), dogaduje się świetnie z czujnikami ANT+, wiec w zupełności wystarczy do grania w Zwift.
Zwift - jak zacząć
W zasadzie można od razu zacząć jeździć, rywalizując z innymi, ale warto zaznajomić się z wszelkimi poradnikami i opiniami osób, które mają kilkaset godzin wykręconych w Zwift.
Zatem poniżej źródła:
- Mamba On Bike - świetne, skondensowane źródło wiedzy w kilku postach #1 ↗ #2 ↗
- Hopcycling - Maciek w swoim stylu opisał ↗ wprowadzenie
- Zwift Insider ↗ - chyba najlepsza kopalnia wiedzy w języku Szekspira oraz nowości z tej platformy
- Zwift Polska ↗ - nieoficalny fanpage po polsku, będący centrum informacyjnym o wszystkich rywalizacjach, jakie toczą się w wirtualnych światach Zwift.
- Grupa ZTPL CC ↗ - polska grupa na FB, na której przewija się masa tematów, poradników, problemów i rozwiązań; warto przeczytać podpięte ogłoszenia, zawierające istotne informacje na temat ustawek, rywalizacji, treningów, itp.
- Porady od Leszka z Prawie.Pro ↗ - kolejne świetne kompendium, tym razem w formie video.
Zwift - wirtualne światy
Jeśli masz na myśli Zwift, to z pewnością przychodzi do głowy jedna nazwa: WATOPIA. To wirtualna kraina, której nie znajdziesz na mapie świata, a i tak Strava pokazuje ją, jakby faktycznie leżała gdzieś … na innej galaktyce.
To nie jedyna kraina, bo przecież mamy NYC, Innbsbruck, Richmond czy właśnie słynny London. Szczegóły możecie znaleźć na Zwift Insider - świetna szczegółowa lista ↗.
Subiektywnie o Zwift
Ze względu na krótki staż w Zwift, trudno jest obiektywnie ocenić całość, ale jedno jest pewne: zimowe treningi staną się nieco ciekawsze. Zamiast spinningu, zapewne będą te wirtualne rywalizacje.
Pozytywnie
Wspólne treningi
To, co pierwsze zauważyłem, to świetna społeczność, zorientowana na rywalizację, wspólną jazdę w ramach coffee-ride.
Za pomocą aplikacji Companion, zainstalowaną na drugim urządzeniu (najlepiej), można wymieniać się z opiniami, dzielić kudosami, uśmiechami, a nawet łokciami ;-).
To fajna alternatywa w tych koronawirusowych czasach.
Grywalizacja
Grywalizacja jest na wysokim poziomie poprzez zdobywanie doświadczeń (expy), itemsów, co przekłada na wzrost leveli. Na czym to polega? Osiągnięcia są zdobywane za prędkość, za ilość nabitych kilometrów, max mocy, etc. Jest też druga strona medalu, o czym poniżej przeczytacie.
Świetna grafika
Nie należę do osób grających w żadną grę komputerową, ale muszę przyznać, że grafika w Zwift stoi na bardzo przyzwoitym, przyjemnym poziomie. Odwzorowanie bardzo fajne, rodem z GTA ;-). Jedynie, do czego bym się przyczepił, to może do jakości dźwięków.
Relatywnie niska bariera wejścia
Większość z amatorskich kolarzy ma prawie wszystkie potrzebne rzeczy, by zacząć treningi w Zwift. Wystarczy najtańszy magnetyczny trenażer i czujnik prędkości/kadencji (wspomniałem wyżej).
Co z mocą? Czujniki mocy to jeden z najdroższych elementów, ale Zwift przelicza moc na podstawie własnych algorytmów (podobnie jak Strava), które mogą delikatnie odbiegać od rzeczywistych wskazań.
Tak czy siak, nie muszę mieć smart trenażera z wszelkimi czujnikami na pokładzie - do chwili, gdy zdecyduje się na udział w rywalizacjach w danej kategorii. Spokojnie, nieprędko to się stanie.
Negatywnie
W kwestii grywalizacji muszę wspomnieć o problemach, jakie mnie nękały w trakcie krótkiego romansu z tym światem. Zwift nie jest platformą pozbawioną wad, a support z dużym opóźnieneim - jeśli w ogóle - reaguje na te sytuacji.
Uszkodzone aktywności
Po zakończeniu jazdy, aplikacja na Androidzie przesyła pliki .FIT na serwer, po czym powinna być wyświetlona aktywność. Niestety, często to były uszkodzone aktywności (zapewne z powodu kiepskiego internetu), których nie dało się zmodyfikować (poza permanentnym usunięciem). Na szczęście pliki .FIT są zapisywane lokalnie i można je przesyłać ręcznie … do Stravy.
Reupload na Zwift jest niemożliwy. Olałbym temat, gdyby nie ta cała grywalizacja, nabijanie kilometrów, itp. To wszystko pozwalało na zbieranie achievementów i odblokowanie kolejnych ciekawych fantów w grze.
Przyczyn jest wiele, ale głównie to wina kiepskiego internetu, zwłaszcza mobilnego, działającego w bunkrze. Ciekawe jest to, że mając odpaloną apkę Companion na drugim smartfonie, połączonym w tetheringu z pierwszym smartfonem, cały czas działała. Dopiero zapis aktywności powodował freezing (chociaż sam plik FIT nie waży jakoś dużo).
Są też wyjątki. Tego typu sytuacje zdarzają się osobom, które mają światłowód w domu, stabilne Wi-Fi, a i tak … szlag ich trafia.
Abonament
Miesięczny abonament wynosi 15 dolców, co w przeliczeniu na polskie wynosi około 60-62 zł (w zależności od kursu dolara). To sporo, jak na polskie warunki. Na szczęście można w dowolnej chwili zrezygnować i tak samo dołączyć - bez żadnych dodatkowych kosztów.
Mam mieszane uczucia.
Z jednej strony, za Zwift stoi ogromna społeczność kolarska (ponad 1000 Polaków), rywalizująca w licznych ustawkach i wyścigach. Można naprawdę pozytywnie się zmęczyć, zdobywać liczne achievementy.
Z drugiej strony, cena jest nieadekwatna do jakości obsługi (w dniu publikacji nadal nie otrzymałem odpowiedź na maila). Zarówno na forach, jak i na grupach uczestnicy piszą o problemach z uszkodzonymi aktywnościami w profilu (mimo że lokalnie plik jest w porządku), support wciąż nie ogarnął kwestii reuploadu aktywności. Zdarzają się problemy z dołączeniem do gry, wolne działanie serwerów.
Czyżby Zwift stał się ofiarą własnego sukcesu?
Pozostaje mieć nadzieję, że w ciągu kilku miesięcy technicy popracują nad bolączkami tej platformy, by zasłużyć na te 15 dolców miesięcznie.
Podsumowanie
Planowałem dołączyć do Zwift jakoś na przyszłą zimę, gdy wprowadzimy się z całą rodzinką do nowego domu, ale obecna pandemia przyśpieszyła początek mojej przygody. Co więcej, wyprowadziła mnie z błędnego myślenia, że trzeba posiadać co trenażer klasy smart, by dołączyć do wirtualnej rywalizacji.
Wystarczy tak niewiele, by zyskać wiele. W ubiegłych latach chodziłem na spinning (a jeszcze wcześniej na ogólnorozwojowe), ale godziny treningów w klubie nie zawsze mi odpowiadały - zwłaszcza gdy a) ma się małe dziecko b) kwestie budowy domu c) prowadzi się własną firmę. Zwift jest bardzo elastyczny pod tym względem.
Mam świadomość, że trenażer klasyczny nie równa się zajęciom spinningowym (o czym pisze Arek na łamach Magazynu Szosa ↗). W podobnym tonie wypowiadał się Tomek Marczyński ↗. Moim jedynym celem jest podtrzymywanie kolarskiej sprawności w okresie znikomej aktywności sportowej, jazda dla funu, a przede wszystkim psychiczny odpoczynek.
Zwift to naprawdę ciekawa alternatywa wobec nudnej, chomikowej jazdy w domu. To nie tylko wirtualny trening, ale przede wszystkim zgrana społeczność. Problemy techniczne, szwankujące wsparcie i wreszcie defekty psują zabawę, zniechęcają do wydawania 15 USD / miesiąc. W końcu … to tylko oglądanie innych tyłków.