Skip to content

Bezpieczeństwo na drodze

Posted on:5 kwietnia 2019 at 12:39
Feature Image for  Bezpieczeństwo na drodze

To “never ending story” na polskich drogach, z którym mierzę się codziennie, niezależnie od sposobu przemieszczenia się z punktu A do punktu B.  Zadaję sobie pytanie, czy da się bezpiecznie jeździć na rowerze jako aktywny użytkownik dróg publicznych?

To trudne pytanie, ale nie wchodząc w szczegóły, odpowiedź większości z Was brzmiałaby mniej więcej tak: “Nie, nie da się bezpiecznie jeździć”. Po części to prawda, ponieważ nie da się przewidzieć wszystkiego na drodze, choćby nie wiem jak ostrożnym kierowcą byś był albo wytrawnym i doświadczonym rowerzystą.

Po prostu się nie da.

Kierowcy

Zawsze jest szansa trafienia na pijanego (lub coś innego) uczestnika ruchu drogowego (pieszy / rowerzysta, czy kierowca).

Zapierdalacz w bolidzie i Grażka z telefonem

Zawsze można spotkać Sebixa zapierdalającego w swoim bolidzie bez respektowania praw, a także Grażynkę, która koniecznie musi rozmawiać przez telefon i wykonując manewr skrętu, nie zwraca uwagi na pozostałych uczestników. Pisałem o tym w zeszłym roku.

Wyprzedzanie? 100 cm? Żarty Panie

Każdego dnia spotykam się z notorycznym brakiem wyobraźni wśród kierowców wyprzedzających “na gazetę” zarówno w ruchu miejskim, jak i poza miastami.  W niektórych przypadkach taki manewr o włos mógłby się skończyć naprawdę źle.  Wyprzedzanie na rondzie, przed przejściami dla pieszych, trąbienie bez przyczyny. Ot standardowa sytuacja.

I przyznam szczerze, że jako rowerzysta (podobnie jako kierowca) nie mogę zrozumieć innych kierowców. Co daje wyprzedzanie na gazetę, jeśli za chwile będzie musiał skręcić w bok / stać na światłach? Oczywiście nie może zabraknąć niekonwencjonalnych słów, godnych ludzi, którym słoma z butów wystaje.

Refleks i zimna krew

Do dziś mam w pamięci pewną sytuację, która zdarzyła się dawno temu.

Miałem przed sobą ciężarówkę i kolarza oraz wyłożone kamieniem pobocze. Ciężarówka zaczęła wyprzedzać kolarza, pomimo że z naprzeciwka jechała osobówka. W połowie wykonywanego manewru nagle skręciła w prawo, strącając wymijanego na pobocze.

Szoson wykazał się ogromnym refleksem i tak jakby się spodziewał tej sytuacji, w jednej chwili zdążył ewakuować się na pobocze, by w drugiej wrócić na drogę. Byłem pełen podziwu za zachowanie zimnej krwi.

To była prawdziwa lekcja tego, czego można spodziewać się na polskich drogach.

Podobną sytuację przeżyłem jako rowerzysta, którego wyprzedzał dostawczak na chama. Efekt taki, że zepchnął mnie na pobocze, a jednocześnie miał pecha, bo dogoniłem go na światłach.  Byłem wkurwiony jak rzadko kiedy i przywaliłem w szybę boczną aż “biedak” przestraszył się i zaczął mnie od uja wyzywać.

Wtedy byłem dumny z siebie, ale… dziś stwierdzam, że dałem się sprowokować.

100 cm?

Warto wspomnieć, że PoRD wyraźnie mówią o zachowaniu minimalnej odległości 100 cm przy wyprzedzaniu. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej, o czym każdy rowerowy uczestnik ruchu drogowego wie.  Zwłaszcza moja kuzynka, którą wyprzedzający ją kierowca strącił do rowu, po czym zwiał. Konsekwencje? Najgorszy jest krwiak w głowie, który nie chce do końca się wchłaniać (i nie, nie miała kasku, ale to jest już odrębny temat).

Ścieżki rowerowe

Kolejny problem, z którym nie mogą się pogodzić kierowcy, to obecność ścieżek rowerowych w miastach. Większość z nich to ciągi rowerowo-piesze z nierównym poz-brukiem, nienadającym się do jazdy dla rowerów szosowych. Jest to konsekwencja bezmyślnych decyzji władz miast i gmin, które zmuszają do korzystania z dróg publicznych - do czego jako rowerzysta mam prawo?

Chodniki są dla pieszych i tak powinno być.  Ja przeważnie korzystam z drogi publicznej, o ile nie ma zakazu poruszania sie rowerem. Dlaczego? Powód podałem wyżej.

Przykłady

https😕/youtu.be/sFgzt2iP\_is

Krótka kompilacja

https😕/youtu.be/8o9dQ9MUwMY

Niebezpieczny incydent - mając zielone światło zostałbym staranowany przez ciężarówkę z lewej strony

https😕/youtu.be/x75wL7PmnCY

Podwójna ciągła - żaden problem dla kierowcy białego bolidu

https😕/youtu.be/bY12yYsQ7g8

To już klasyka na gnieźnieńskich ulicach.

https😕/youtu.be/MO7mbrNQNbc

Można i tak spacerować.

Rowerzyści

Niestety,  rowerzyści swoje za uszami mają i w niektórych przypadkach niesamowicie prowokują do agresji wśród pozostałych uczestników ruchu drogowego. A to z kolei przekłada się na relacje, które i tak są zepsute.

Na chodnikach

Co do zasady, królem na chodnikach jest tylko i wyłącznie pieszy, który ma pierwszeństwo i można naruszać strefy bezpieczeństwa. Tak dla zasady, to nie jeździmy chodnikiem.

Jedyne wyjątki to:

Jedyny moralny dylemat, z jakim będę miał do czynienia, to poruszanie się chodnikiem, gdy będę woził w przyczepce mojego Synka. Niestety infrastruktura w naszym pięknym kraju nie wzbudza zaufania…

Na przejściach dla pieszych

Trzeba przyznać, że niektórzy mają ułańską fantazję, przejeżdżając rowerem na przejściach dla pieszych (zwłaszcza tam, gdzie nie ma sygnalizatorów). Nie bacząc na innych, taki “rowerzysta” przejeżdża przez jezdnię zupełnie beztrosko.  A kierowca? No cóż, “bucuje” na maksa.

Sam jako kierowca doświadczyłem podobnych przypadków. Niestety to codzienność.

Chaotyczny i nieprzewidywalny

Jako rowerzysta staram się jeździć przewidywalnie, sygnalizując swoje zamiary skrętu i rozglądając się dookoła. Niestety, tego samego nie mogę wymagać od innych rowerzystów.

Ostatnio zmierzyłem się z takim przypadkiem. Jedzie sobie Gracjan na komunijnym rowerze po chodniku w pobliżu szkoły. Niestety, nie może kontynuować swobodnej jazdy z powodu tłoku na chodniku, więc bez chwili namysłu zjeżdża na drogę - metry od mojego pojazdu…  Oczywiście poczęstowałem go klaksonem, ale nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia.

Rowerowi batmani

Jednak za największym zagrożeniem uważam brak oświetlenia wśród tej grupy uczestników ruchu drogowego.  Za chwilę będzie wiosna i … nastąpi eksplozja nie do końca dojrzałych rowerzystów, którzy albo nie będą mieli oświetlenia, albo posiadają durne silikonowe lampeczki za 5-10 zł.

Poświęciłem temu oddzielny temat.

Podsumowanie

Z biegiem czasu nabieram coraz większego doświadczenia jako uczestnik ruchu drogowego, które pozwala uniknąć przykrych zdarzeń.

Jako kierowca jestem lepszym rowerzystą i pieszym. Jako rowerzysta - lepszym kierowca i pieszym. A jako pieszy respektuję i rowerzystów i kierowców.

5 podstawowych zasad!

Niestety nie pamiętam autorstwa tej infografiki

Moje zasady

To pozwoliło mi opracować pewien schemat, który działa - przynajmniej u mnie:

  1. Jeżdżę przewidywalnie i odpowiedzialnie.
  2. Każdą zmianę kierunku jazdy staram się odpowiednio wcześniej sygnalizować.
  3. Korzystając z publicznych dróg, zostawiam sobie bezpieczny margines z prawej strony - nigdy nie jeżdżę przy krawędzi, to zbyt niebezpieczne.
  4. Gdy się zatrzymuję, wpierw upewniam się czy mogę to zrobić i wybieram miejsce postoju (najlepiej na poboczu czy zjeździe z drogi głównej).
  5. Nie zapominam o oświetleniu rowerowym (zabieram je zawsze, niezależnie od rodzaju trasy).
  6. Zachowuję kulturę na drodze.
  7. Stosuję się do PoRD.
  8. Ale przede wszystkim stosuję zasadę ograniczonego zaufania, nawet jeśli jest sprzeczna z PoRD.

Pisząc ten tekst, przypomniałem sobie inny - przed 6 lat, o zanikającej kulturze na drodze.

Kultura na drodze nic nie kosztuje.

Czy da się bezpiecznie jeździć na rowerze?

Odpowiedź brzmi: TAK. Ale trzeba nabyć sporo doświadczenia w tej materii, by móc w 100% odpowiedzieć jak ja.

Nic nie zastąpi wiedzy na temat przepisów o ruchu drogowym, których nie nauczają w dzisiejszych szkołach (kiedyś to było obowiązkowe, by móc przystąpić do egzaminu na kartę rowerową). To jest bardzo smutne, bo dopiero przystępując do egzaminu na prawo jazdy,  ludzie dowiadują się o przepisach i jak bardzo mylne są informacje przekazywane drogą pantoflową.

Przykłady? Ależ proszę bardzo:

I tak dalej…



Możesz napisać do mnie e-mail, wiadomość na Telegramie lub wyszukać mnie na Mastodonie.
Loading...