Jeden z czytelników bloga zapytał mnie jakiś czas temu jak urozmaicić wpisy o interaktywne mapy z GPSies ze śladami i dodatkowymi informacjami, gdy korzysta się tylko i wyłącznie Endomondo. Postanowiłem napisać krótką notatkę, gdyż takich pytań jest coraz więcej, a sezon rowerowy na nowo zaczyna nabierać rozpędu.
Osadzanie map z GPSies.com – prolog
Czytelnik przy okazji przypomniał mi lipcową wyprawę Rowerem wzdłuż polskiego Wybrzeża Bałtyku, gdzie umieściłem sporo pomocniczych mapek. Tak, GPSies.com obok Stravy jest serwisem, z którego korzystam, gdy projektuję jakiś wypad rowerowy w pojedynkę, bądź w mniejszej grupie.
Dzięki niemu można dowolnie zmodyfikować wcześniej wgrane trasy, dodawać informacje typu POI, itp.
Co jest potrzebne?
Zakładam, że większość z Was ma konto na Endomondo bądź Stravie, które to pozwalają na osadzanie workoutów na swoim blogu. Ale niestety – w zależności od opcji prywatności – tak osadzone mapy nie są mocno przydatne, jak te z GPSies. Dodatkowo, rzadko kiedy można je pobrać i wykorzystać we własnym zakresie – wtedy pozostaje albo poprosić właściciela albo rypać.
Istotna informacja: GPSies ma opcję prywatności: albo mapa jest dostępna publicznie (m.in na ogólnej mapie tras) lub prywatnie.
1. Eksport pliku gpx
W Endomondo należy wybrać wycieczkę, którą chcemy udostępnić na blogu. Następnie klikamy na menu (punkt 1), by wybrać opcję eksport do pliku .gpx (punkt 1).
W Strava sytuacja jest podobna. Na stronie wycieczki w lewym menu klikamy na ikonkę klucza (punkt 1), by następnie wybrać opcję eksportu pliku do .gpx (punkt 2).

Proste, prawda?
2. Wgranie do GPSies
W kolejnym kroku będzie wymagane konto w GPSies, ale procesu rejestracji nie muszę tłumaczyć ;-)
W serwisie z górnego menu wybieramy „Planuj -> Wgraj”, gdzie pojawi się formularz.
Wypełniamy go, nadając tytuł, ustawiamy prywatność, a w sekcji ‘Wgraj plik’ wybieramy plik .gpx, który został pobrany chwilę wcześniej.
3. Publikacja na blogu
W ten sposób Czytelniku otrzymaliśmy nową stronę z mapą, na której znajduje się nasza wycieczka. Pozostaje tylko skopiować link (niebieska ramka) albo osadzić na stronie (ramka czerwona)

Mój blog jest oparty na WordPressie, ale nie powinno to mieć znaczenia dla większości nowoczesnych CMSów. Wystarczy skopiować kod z czerwonej ramki do edytora tekstu (Ctrl + V), który powinien rozpoznać i osadzić fragment kodu jako obiekt.
4. Modyfikacja i nowe informacje
Z modyfikacją nie ma żadnego problemu. Wystarczy wyedytować stworzoną wcześniej mapkę za pomocą ‘Zmień trasę’. Pojawi się nowa strona z mapą w trybie edycji, w ramach której można zmienić przebieg śladu (przesunięcie / usuwanie / dodawanie nowych punkcików) oraz dodać nowe informacje np. POI / istotne dla Waszej wycieczki ;)
Zapisujemy i nie musimy się martwić o aktualizację na blogu – wszystko przebiega w czasie rzeczywistym. Ewentualnie, można poinformować przyjaciół o zmianach ;-)
Podsumowanie
Sprawa z osadzaniem jest pozornie prosta, ale mimo to mam nadzieję, że wszystko ładnie wyjaśniłem, a dzisiejsza porada przyda się Wam na nowy sezon rowerowy 2017.
Zapomniałbym dodać o alternatywie, jaką jest bikemap.net, będący równie ciekawym źródłem tras rowerowych i turystycznych. Posiada podobną funkcjonalność i również pozwala na udostępnienie elementu w postaci linka bądź osadzenia na blogu.
PS.: Podrzucajcie linki do Waszych wycieczek spisanych na blogu :)
Fajne narzędzie, ale po tym jak kilka innych portali, gdzie można było tworzyć plany podróży via GPS wyzionęło ducha zacząłem wszystko trzymać lokalnie…
A z ciekawości zapytam: o jakich serwisach mówimy? Bo jakoś nie pamiętam, aby coś z podwórka zniknęło.
Niestety to są znaki dzisiejszych czasów ale liczę, że te moje ulubione przetrwają i kolejne lafa
Chociażby navigeo – fajny serwis, taki wirtualny album wycieczek (trasy, foty, notatki, znajomi itp.).
Picasa & PicasaWeb…. ostatnio poszła appka Aperture od Apple…. dlatego wróciłem do lat 90-tych :(
A za chwilę okaże się, że i Flickr pójdzie pod młotek. Cholera… Odnośnie google i śp. Picasa, to nie chciałeś trzymać fotek w google photos?
Racja, boję się o Flickr.
Google jest za bardzo irracjonalne w swoich produktach, z których nie korzystają setki milionów.
Ale dalej utrzymuje zdjęcia z Google Picasa ;-)
Ale już „nie wygląda”. Brak porządnych kolekcji, tagowań, grupowań itp. Coś co nadal ma Flickr.