Są wyjątki, dla których z wielką przyjemnością kupuję prasę w tradycyjnym, papierowym wydaniu. Wszechobecny Internet sprawił, że dostęp do pożądanej treści jest tak prosty, jak nigdy dotąd. Podobnie jest z tematyką rowerową. Jest jednak coś, co sprawia, że chętnie kupuję 2 czasopisma: Rowertour i Szosa.
Rowertour
To pierwszy papierowy magazyn rowerowy, który staram się kupować regularnie. Jest dedykowany fanom turystyki rowerowej, a tworzy go grupa pasjonatów małych i dużych wypraw po Polsce i innych zakątkach świata.
[caption id=“attachment_5943” align=“aligncenter” width=“1200”] Okładka Rowertour
To jest jednym z głównych powodów dla których staram co miesiąc lecieć do kiosku po świeży numer. Uwielbiałem czerpać inspiracje z tego magazynu, delektować opisem i strasznie żałowałem, że nie mogę obejrzeć zdjęć.
Oprócz relacji z wycieczek i wypraw, czasopismo publikuje wywiady, poradniki, czy raporty z różnych rowerowych inwestycji (jakże inaczej ;-). Pismo dotyka też luźnych tematów dotyczących stylu życia i codziennego poruszania się rowerem po mieście.
[caption id=“attachment_5946” align=“aligncenter” width=“1200”] Zawartość Rowertour
Ten sam magazyn rowerowy jest organizatorem konkursu o nagrodę na najciekawszy opis wyprawy w następujących kategoriach: Polska, Zagranica i wycieczki z dziećmi. Ogłoszenie wyników konkursu odbywa się w pierwszym kwartale każdego nowego roku w stolicy Pyrlandii - skąd zresztą pochodzi wydawca Rowertoura.
Podsumowując, za niewielkie pieniądze otrzymujemy solidny zestaw inspiracji na wyprawy solo, bądź z niedużą grupą ludzi. Co najważniejsze: nie doświadczymy nadmiaru wszędobylskich reklam.
Szosa
Stosunkowo świeży periodyk na czytelniczym rynku rowerowym, ale z przeznaczeniem dla szerokiej grupy osób, kochających kolarstwo szosowe, chcących tworzyć i uczestniczyć w kolarskim klimacie.
[caption id=“attachment_5944” align=“aligncenter” width=“1200”] Okładka Szosy
Trzeba przyznać, że niechętnie podchodziłem do tego magazynu i przez dłuższy czas go zignorowałem - aż do czasu kupna pierwszej szosówki. Wtedy zacząłem szerzej interesować się kolarstwem jako takim z amatorskiego punktu widzenia i kupiłem pierwszy numer (marzec - kwieciec / 2016).Potem przyszedł czas na kolejne wydania.
Co sprawiło, że zdecydowałem się na roczną prenumeratę numeru?
Unikalność i jakość magazynu. Dobra jakość papieru (uwielbiam ten zapach), motywy przewodnie każdego numeru, świetnie dobrane zdjęcia i teksty znakomitych autorów, większości pasjonatów kolarstwa. Nie brakuje recenzji, testów i poradników ze sprawdzonego źródła.
[caption id=“attachment_5945” align=“aligncenter” width=“1200”] Zawartość szosy
I podobne jak w Rowertourze, tutaj nie spotkamy natłoku reklam, nieraz nachalnych i bez nawiązania do danego tematu.
Na tyle mnie wciągnęła ta lektura, że postanowiłem poprosić redakcję o przygotowanie unikalnego zestawu kolekcjonera, zawierającego wszystkie numery z roku 2015 i 2 pierwsze z 2016.
[caption id=“attachment_5948” align=“aligncenter” width=“1200”] magazyny rowerowe - paczka od szosa
Dzięki czemu mam co czytać w offline.
Inne czasopisma
Są jeszcze inne pozycje, które jednak mnie nie zainteresowały. Owszem były pojedyncze przypadki w postaci ciekawych artykułów (czasem 1 - 2 na cały numer), ale w takim podejściu cena grała sporą rolę i wolałem poczekać, aż pojawią się w Internecie.
Bynajmniej nie mam na myśli skany w pdfach, dostępne na warezach. Inną sprawą jest tajemnica poliszynela, jakoby niektóre redakcje były sponsorowane przez kilka uznanych marek, o czym pisał TrzecieKoło w poście z 2014 ↗ roku.
Magia druku
Uwielbiam pozycje wydane na dobrym papierze, pachnące tuszem i prezentujące świetne dobrane zdjęcia. Polubiłem namacalne istnienie pozycji rowerowych na półkach, zamiast kolejnych megabajtów danych w Kindle.
Mam świadomość, że rowerowa prasa w tradycyjnym modelu nie ma dziś łatwego bytu, ale obecność Rowertoura czy Szosy udowadnia, że wciąż jest zapotrzebowanie na unikalne tematy i zdjęcia. Ich obecność wskazuje, że gdzieś jest nisza, którą warto zapełnić i z pewnością znajdą się fanatycy.
Mam świadomość, że o wiele łatwiej i szybciej jest ściągnąć magazyny w wersji elektronicznej na tablet czy Kindle ↗.
https://bobiko.blog/2016/01/kindle-7-2014/ ↗
Jednak nie wszędzie jest dostępny Internet, a i zapasy energii urządzeń mobilnych nie są nieskończone.
Papier jest cierpliwy: wszystko przymie
Uwielbiam chwile, które spędzam na czytaniu papierowych magazynów czy elektronicznych książek przy dobrej herbatce / szklaneczce whisky w doborowym towarzystwie.
Bez żadnych przeszkadzajek, o czym pisałem ostatnio ↗.
[ecko_alert color=“green”]Drodzy redaktorzy z Szosy i Rowertoura - trzymam kciuki za Waszą pracę i z utęsknieniem czekam na koleje wydania.[/ecko_alert]