W rozmowie z moim protetykiem wspominałem o testowaniu jakiegokolwiek modelu aparatów typu BTE odpornego na wodę i pyły - skoro smartfony mają certyfikaty IPX’owe, to czemu nie mogłyby mieć aparaty słuchowe? I tak właśnie otrzymałem do testów Siemens Aquaris z normalnymi rożkami.
Pierwsze wrażenia testu Siemens Aquaris
Po wstępnej konfiguracji u protetyka słuchu zauważyłem pierwsze zmiany na plus. Słyszenie mowy osób na równym poziomie, niezależnie od tego w jakiej odległości są ode mnie rozmówcy (5 czy 10 metrów). Z drugiej strony nie mialem okazji w pełni poznać potencjału, tkwiącego w urządzeniu, ale o tym na samym końcu.
Aparat wyposażony jest w technologię BestSound, zapewniajacą doskonałą jakość dźwięku. Ponadto, zapobiega ona gwizdom, sprzężeniom, automatycznie koncentrując na mowie, niezależnie od kierunku skierowanej rozmowy.
Obudowa Siemens Aquaris
Obudowa Aquaris jest jednoczęściową, pozbawioną śrubek i szczelin bryłą, zmontowaną z materiału, który przypomina gumę. Szufladka baterii (zwana też komorą) posiada wodoszczelną membranę. Mikrofon jest zabezpieczony kolejną wodoszczelną membraną przez osłonę wierzchnią.
[gallery type=“rectangular” size=“full” link=“file” ids=“5213,5205,5200,5199,5208”]
Wizualne porównanie
Jak słusznie można zauważyć, zarówno gabarytowo, jak i wizualnie Aquaris sporo różni się od mojego starego leciwego już Motion IT 300; z uwagi na wodoszczelność / pyłoszczelność zniknęły wszelakie fizyczne przyciski, z potencjometrem głośności na czele.
[gallery type=“rectangular” size=“full” link=“file” ids=“5204,5197,5198,5203”]
Automatyczna regulacja głośności
Zastanawiające jest to, w jaki sposób odbywa sterowanie głośności. Aparaty mają automatyczną regulację na podstawie warunków środowiska, w którym przebywam, starając się utrzymywać jego stały poziom. W praktyce mam mieszane uczucia, bo gdy chciałem ściszyć / wzmocnić dźwięki, to jednak nie mogłem tego uczynić.
Drugą opcją jest podłączenie pilotów, np. minitek ↗, za pomocą których można przełączać programy słuchu oraz manipulować poziomem głośności. Ze względu na okres testowy i moje zdecydowanie na aparaty wewnątrzuszne, nie podejmowałem się rekonfiguracji pilota pod kątem Aquarisa.
https://bobiko.blog/2015/01/pilot-minitek-udany-zakup/ ↗
Dla kogo?
Gdyby takie aparaty jak Aquaris powstały kilkanaście lat temu, to z pewnością moi rodzice zdecydowaliby się na nie bez chwili zawahania ze względu na istotne walory: wodo- / pyło- szczelność.
Zdecydowanie osoby, które uprawiają sporty (zwłaszcza wodne), bądź pracujące w ciężkich warunkach (plac budowy, wszelakie warsztaty czy piekarnie) byłyby zadowolone z takiego zakupu. Ale wiecie, która grupa byłaby najbardziej zadowolona? Dzieci, które uwielbiają się bawić w każdych warunkach bez ograniczeń.
Podsumowując: kupiłbym Siemens Aquaris ale
Jak wspomniałem w tym wpisie ↗, zdecydowałem się na testy aparatów typu BTE ze względu na długą przerwę i zmiany technologiczne, jakie zaszły w ciągu 12 - 13 lat. Obserwowane przez ze mnie od dłuższego czasu Aquarisy zaskoczyły mnie pozytywnie jakością i funkcjonalnością aż zacząłem się zastanawiać nad ich zakupem.
https://youtu.be/TcVT02ELlqA ↗
Wygoda wygodzie nie równa
Jednak dość szybko przekonałem się, że zakup aparatów wewnątrzusznych był strzałem w 10tkę ze względu na 2 aspekty.
Po pierwsze: wygoda w rozmawianiu przez telefon. Aparat zauszny ma mikrofon sparowany w obudowie, więc trzeba pamiętać o dopasowaniu telefonu do mikrofonu. Z aparatem wewnątrzusznym nie było tego problemu.
Po drugie: Aparat zewnętrzny jest narażony na większą ilość hałasu ze względu na położenie mikrofonu /ów. Zbiera więcej dźwięków z różnych stron, zwłaszcza w trakcie jazdy rowerem. Ten problem w aparatach wewnątrzusznych też występuje, ale na mniejszą skalę - oczywiście wszystko to można programowo wyciszyć / ograniczyć.
Nie do końca zadowolony
Po pierwszych dwóch dniach testów stwierdziłem, że Aquarisy nie są dla mnie i żeby uprościć nieco ścieżkę decyzyjną, poprosiłem o zamówinie kilku modeli aparatów wewnątrzusznych. Niestety moje oczekiwania wobec Aquaris były zbyt wielkie, o czym wspomniałem tutaj ↗. Po części jest to wina nie do końca dobrze przeprowadzonej konfiguracji aparatów przez Protetyka, a po części mojego przyzwyczajenia.
Oczywiście, nie mam żadnych pretensji do Protetyka, ani tym bardziej do siebie z tego tytułu - co nie znaczy, że Aquarisy są złe. Wręcz przeciwnie, są rewelacyjne, w pewnym sensie przełomowe w moim dotychczasowym życiu ale … zabrakło mi cierpliwości. Zabrakło cierpliwości i czasu, żeby wszystko poustawiać tak, jak powinno i czekać, aż te zmiany wejdą w życie.
Początkowo myślałem, że wybór aparatów słuchowych to jak długoterminowa inwestycja w nowe i wydajne notebooki czy smartfony. Myliłem się, bo to jednak coś więcej. W przypadku smartfona czy notebooka można pójść na pewien kompromis (mała pamięć, ale można ją rozbudować), ale z aparatami to jest rzecz dużo bardziej poważniejsza, bo chodzi o komfort, o usprawnienie własnego życia - próbę uzupełnienia czegoś, co życie mi odebrało.
[ecko_alert color=“orange”]Tak na marginesie, to jeden z moich aparatów odmówił posłuszeństwa. Nie ma to jak złośliwość rzeczy martwych - na szczęście na dniach czekają mnie nowe pary aparatów zausznych. Wkrótce release :) [/ecko_alert]