Skip to content

Szczerze o Windows 10

Posted on:4 listopada 2016 at 15:44
Feature Image for  Szczerze o Windows 10

Okazuje się, że Microsoft potrafi wyciągnąć wnioski z przeszłości, słuchać opinii użytkowników i przygotować ewolucyjne zmiany, jakie zaszły w Windows 10. Uświadomiłem sobie, że mija 14. miesiąc przygód z tym systemem, więc czas na podsumowanie.

Windows 10 - wstęp

W zeszłym roku w trakcie szukania nowego notebooka zamieściłem taki jeden punkt w mojej specyfikacji wymagań licencja na windows 7/8.1 Pro z możliwością darmowego upgrade do 10 Pro. To utrudniło poszukiwanie bardzo dobrego laptopa, bo większość miała licencje na Home / Basic, koniec końców trafiłem na świetny produkt z biznesowej linii. Ale to temat na oddzielny wpis.

Windows 10 z perspektywy zwykłego Usera

Wróćmy do Windows 10 z perspektywy zwykłego i “pro” użytkownika i muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolony z drogi zmian, jaką przeszedł ten system, począwszy od uwielbianego przez wszystkich Windows 7, poprzez nie do końca udane wersje 8 i 8.1 aż do ostatnich aktualizacji 10.

Aktualizacja i przywracanie sprawnego działania systemu

Jako zwykły (podkreślam: zwykły) użytkownik jestem pod cholernym wrażeniem szybkiej i bezawaryjnej pracy systemu i jego najważniejszych funkcji. Nie miałem żadnych dylematów z aktualizacją systemu z windows 8.1 i przenesieniem wszelakich ustawień z poprzedniej, ktora trwała raptem parę(naście) minut i nie zakończyła się BSoD’em.

Wyjątkiem od reguły była aktualizacja sterowników karty graficznej, po której nastąpił słynny Blue Screen of Death. Zarazem ten przypadek był świetnym przykładem ewolucyjnych zmian, jakie zaszły pod maską systemu. W przeszłości zdarzało się, że po nieudanych aktualizacjach systemowych czy sterowników, trzeba było ręcznie przywracać kopie zapasowe (o ile takowe się miało).

[caption id=“attachment_5084” align=“aligncenter” width=“750”]windows 10 BSoD - rzadki widok

Tutaj Windows 10 sam zdecydował się na przywrócenie do najświeższej działajacej kopii (zrobioną przed każdą poważną aktualizacją sterowników czy systemu), co trwało chwilę, no góra 4-5 minut (czyli idealna chwila na zrobienie herbaty).

Po fatalnym falstarcie, jakie były kafelki w 8/8.1, obecny kształt menu start jest świetny, wręcz rewelacyjny. Powstało to z połączenia dwóch idei: klasycznego menu, znanego z Win7 i nieszczęsnych kafelek z 8.1. W efekcie Microsoft przedstawił bardzo elastyczne rozwiązanie, które można dopasować pod siebie.

[caption id=“attachment_5073” align=“aligncenter” width=“1197”]windows 10 menu start Menu Start w Windows 10 - bardzo użyteczna rzecz

Jest lista szybkiego dostępu, lista nowych i najczęściej używanych aplikacji oraz pogrupowane przez nas aplikacje, a także kafelki (z dynamicznie zmieniającymi się tłami). No i oczywiście stałe elementy jak: przyciski konta (ustawienia, blokowanie, logowanie), dający dostęp do listy wszystkich zainstalowanych aplikacji oraz zasilania.

Windows 10 z perspektywy pro-użytkownika

Pojawiło się mnóstwo użytecznych rzeczy, za które wprost uwielbiam dziesiątkę, a brakowało ich w poprzednich wersjach. Oczywiście większość zaprezentowanych rozwiązań nie jest innowacyjne, wręcz istniały od dawna w linuksowych dystrybucjach czy też w OSX’wych systemach, ale warto podkreślić, że projektanci obudzili się i poszli po rozum do głowy (albo posłuchali społeczności).

Aero Snap (albo: zarządzanie przestrzenią roboczą)

Cholernie ułatwia zarządzanie wieloma okienkami, niezależne od ilości podłączonych ekranów. Można podzielić przestrzeń roboczą na pół ekranu, ale także na ćwiartki pomiędzy otwartymi okienkami.

[caption id=“attachment_5074” align=“aligncenter” width=“1918”]windows 10 Organizacja okienek - to czego zawsze brakowało mi w tych systemach

Wszystko to jest możliwe za pomocą kombinacji skrótów klawiaturowych (Win + left / right / up /down) .

Widok zadań + Wirtualne pulpity

Oczywiście to kolejna rzecz, którą skopiowano z innych systemów, ale to dobrze. Po co odkrywać na nowo koło, prawda?

[caption id=“attachment_5075” align=“aligncenter” width=“1918”]windows 10 Wirtualne pulpity i widok zadań - świetna zmiana

Choć funkcja widoku zadań była od dłuższego czasu w poprzednich wersjach Windows, to tak naprawdę teraz stało się bardzo użyteczne. Powstałe usprawnienie można wywołać w dwojaki sposób:

Właśnie, pojawiły się wreszcie wirtualne pulpity jako natywna, nieodłączna część systemu, którą można zarzadząć z poziomu widoku zadań, a przełączać za pomocą kombinacji klawiatury WIN + CTRL + strzałka lewo / prawo. Niestety funkcja ta jest zaledwie podstawowa, nie można ustawić nowych tapet, przypisać inne skróty klawiszowe czy też aplikacji, ale możliwe jest przenoszenie odpalonych aplikacji między pulpitami, odpalenie kilku nowych instancji tej samej appki.

Pewnie wielu z Was zastanowi się po co komu wirtualne pulpity przy 2+ monitorach? Z mojego punktu widzenia wirtualne pulpity świetnie sprawdzają się w developmencie; w trakcie pisania kodu i podglądu zmian na jednym pulpicie, a na drugim podgląd do różnych okienek konsolowych (np. node, błędy itp).

W warunkach domowych, gdzie czasem nie ma miejsca na drugi monitor, to wręcz idealne narzędzie do pracy nad kodem, testowania zmian czy nawet pisania notatek na bloga.

Windows Bash

Największą bolączką Windowsa jest brak uniksowego środowiska, przyjaznego dla większości webdeveloperów, będącym często jednym z głównych argumentów, dla których warto kupować Maki bądź instalować linuksa na osobnej partycji dysku.

Tutaj Microsoft zaszalał i we współpracy Canonical przygotował Ubuntu na Windowsa, wykorzystując mechanizm Windows Subsystem for Linux.

Działanie WSL jest przedstawione na schemacie

Windows 10 LXXS

W dużym uproszczeniu WSL można określić tak: polecenia typowo linuksowe są “przetłumaczone” na język zrozumiały dla języka Windows NT za pomocą pico-sterownika (symulującego kernel linuksa) oraz pico -procesu (linuksowy bash).

[caption id=“attachment_5071” align=“aligncenter” width=“1918”]windows 10 Windows 10 i Bash na jednym pulpicie?

Podobno można odpalić ekranowe menedżery, choć z pewnością wydajność jest nieco gorsza niż w natywnych Ubuntu, no ale działa.

Przetestowałem sobie Basha i mam mieszane uczucia.

Z jednej strony mam konsolę wprost z Ubuntu z dobrodziejstwiem linuksowego środowiska. Z drugiej strony Ubuntu bash on Windows to oddzielny kontener, w ramach którego działają linuksowe polecenia, bez wpływu na procesy windowsowe; co znaczy tyle, ze przypadkowe rm -f nie usunie nam Windowsa jedynie tylko ubuntu. Błąd: może usunąć 😉

Przyznam się, że nie poświęciłem dłuższego czasu na zapoznanie się z tym rozwiązaniem w kontekście mojej pracy, zwłaszcza środowiska Node i różnych frontendowych rozwiązań (angular2, react etc). Przez cały czas korzystam z dobrodziejstwa, jakie daje GOW GNU on Windows oraz kontenerowe rozwiązania typu: Vagrant / Docker, o których opisałem w zeszłym roku.

https😕/bobiko.blog/2015/10/zestaw-web-narzedzi-w-2015/

Muszę temu się przyjrzeć, ale póki co początki są mocno obiecujące. Gdybyś ktoś chciał dowiedzieć, jak zainstalować takiego basha, to polecam tego linka.

Automatyczna aktualizacja

O ile automatyczne aktualizacje w Windows 10 są praktycznie bezobsługowe, mocno intuicyjne dla zwykłych użytkowników (restart systemu nastąpi poza godzinami pracy użytkownika), o tyle dla doświadczonego brak nadzoru i kontroli nad aktualizacją jest ciężkim grzechem.

[caption id=“attachment_5081” align=“aligncenter” width=“650”]windows 10 Tutaj działa Grupowa Polisa

Jak wiecie z poprzednich postów (m.in o Play czy Orange) głównie korzystam z mobilnego Internetu, gdzie trzeba liczyć się z pakietami danych i ograniczeniami z powodu przekroczenia limitu (tja w nielimitowanym Internecie, sic!). Zdarzały się spowolnienia do takiego stopnia, że nie dało się ani korzystać z Intenretu ani z funkcji smart TV, zwłaszcza zaraz po zakupie notebooka.

Głównym winowajcą był Windows Update, który bez informowania pobierał kolejne pakiety aktualizacyjne i czekał aż przestanę pracować. Chcąc wyłączyć takową automatyzację, nie mogłem jej wyłączyć. Szok, mając konto admina nie mogłem po prostu jej wyłączyć.

Na szczęście znalazłem fajny opis, jak zmienić aktualizacje na żądanie bądź po otrzymaniu informacji o nowych paczkach.

W wersji Home to by nie przeszło, bo opcja jest permanentnie zablokowana.

Prywatność w Windows 10

Od samego początku Windows 10 zyskał rozgłos jako szpiegujący system, który przesyła wszelkie informacje na temat aktywności użytkowników. W tym zamęcie zapomniano, że MS podobne praktyki stosował już w Windows 7, systemie najbardziej cenionym przez hejterów Windows 10.

[caption id=“attachment_5078” align=“aligncenter” width=“840”]windows 10 Szpieg ! (źródło: hackread.com)

Należę do grupy osób, które mają świadomość czym jest prywatność i jak nią odpowiednio zarządzać. Wiem, że moje poczynania są w jakimś stopniu rejestrowane, ale dotyczy to nie tylko samego Windowsa, a również mobilnego Androida, z którego intensywnie korzystam. W gruncie rzeczy jest to cena za wygodę, jaką trzeba zapłacić, aby np. mieć dostęp do plików z dowolnego miejsca na świecie, czy importowania ustawień przy konfiguracji nowych urządzeń.

Można hejtować MS za tak szerokie zbieranie danych, ale czy to jedyna korporacja, która wykorzystuje technikę telemetrii, kolekcjonuje dane? Nope, nawet tak bardzo cenione przez specjalistów Apple to robi, choć oficjalnie daje inne sygnały (chociażby przypadek iphone-zamachowca).

[caption id=“attachment_5082” align=“aligncenter” width=“619”]mark-zuckenberg Spójrzcie na Marka z FB i jego zdjęcie z taśmą na kamerce. (źródło)

Wracając do tematu, to nie poszedłem na całość, lecz w sposób logiczny powyłączałem to, co niepotrzebne, z Cortaną (de facto nie działającą w Polsce) na czele. Wyłączony BT, udostępnianie Wi-Fi znajomym, przesyłanie ID reklam, etc.

Porady na temat zwiększenia prywatności możecie znaleźć zarówno tutaj, jak i tu. Znalazłem też bardzo szczegółową i ciekawą analizę telemetrii autorstwa Wielkipieca, którą polecam każdemu.

Jaki z tego morał? Jeśli chciałbym w pełni bezpiecznego Windowsa 10, który mnie nie szpieguje, to bym musiał wyrzucić laptopa przez okno.

Szczerze o Windows 10

Dla zaawansowanych użytkowników istotny będzie fakt stabilnej pracy bez konieczności korzystania z usług firm komputerowych. System w zupełności wystarczy do pracy biurowej, czy do przegladania Internetu oraz grania w coraz nowsze gry (choć ja jestem z tych, którzy uważają, że od grania są platformy pokroju Xbox / PS).

windows 10

Jako Pro-userowi nie do końca pasuje mi kierunek zmian, jakie obrał MS w zakresie bezpieczeństwa, zarządzania uprawnieniami użytkownika (polisy grupowe), ale cieszę się, że w wielu rzeczach nastąpił prawdziwy przełom; do takiego stopnia, że system stał się bardzo użyteczny i przyjazny.

Oczywiście, brakuje kilku rozwiązań z rodem *nix’owych środowisk i ich prostoty, zwłaszcza przy tworzeniu środowiska stricte frontendowego. Wiele frameworków korzysta z narzędzi, charakterystycznych dla tego środowiska, a których na próżno szukać w Windowsie i czasem trzeba szukać innych rozwiązań. Przykład? Choćby wysyłanie maili.

Całkiem niedawno zwątpiłem w słuszność zakupu, którego dokonałem w ubiegłym roku, widząc, że znakomita większość programistów i blogerów korzysta z MBA / MBP. Nawet przeglądałem oferty na Allegro używanych MBP z rocznika 2013 / 2015, za które trzeba nieraz słono zapłacić, ale z perspektywy czasu taki zakup szybko by się zwrócił.

Jednak zrozumiałem, że ja po prostu znudziłem się Windowsem oczekując cudów, których nie ma ani na Maku, ani tez na Ubuntu.

windows 10 & Docker

Teraz nie ma znaczenia, na jakim systemie się pracuje, ale ważna jest kwestia dostępności rozwiązań dla takiego środowiska. Dziś sporo można osiągnąć za pomocą wirtualnych środowisk, jak Vagrant czy Docker, które często mają przygotowane tak środowiska, że wystarczy ściągnąć, zainstalować i odpalić za pomocą komend.

A przynajmniej tak teraz sądzę.

PS.: Tekst inspirowany wpisem Josha.



Możesz napisać do mnie e-mail, wiadomość na Telegramie lub wyszukać mnie na Mastodonie.
Loading...