Drogi czytelniku, jeśli jesteś rowerzystą, uprawiasz sport bądź jeździsz rekreacyjne po okolicy, to wiedz że piszę właśnie do Ciebie! Chciałbym Ci uzmysłowić, jak wiele grzechów popełniasz, często nie wiedząc o tym!
Im bliżej wiosny tym więcej rowerzystów pojawia się na drogach, co mnie cieszy jako rowerzystę i martwi jako kierowcę i rowerzystę zarazem. Przede wszystkim chodzi o kulturę i elementarne zasady bezpieczeństwa, o których niestety zapominają wszyscy uczestnicy ruchu drogowego, zwłaszcza rowerzyści, poruszający po zmroku.
Batmanie, światła!
Poruszający się beztrosko idiota na rowerze bez żadnych podstawowych i zgodnych z prawem źródeł światła. Tak, to największa zmora wszystkich kierowców i poniekąd rowerzystów też. Bo wyobraźcie sobie, że jedziecie rowerem przez las, macie oświetlenie aż tu nagle przed wami wyskakuje zombie bez oświetlenia, niekiedy podchmielony. Kozak – pewnie powiecie, ale nie do śmiechu mi było. Przykładów jest mnóstwo. Choćby wczoraj, wracając z pracy w trakcie manewru wyprzedzania zauważam, że coś jedzie z naprzeciwka. Myślicie, że miał światła czy odblaski? Nope. Kij mu w oko, w szprychy też.
Batmanie: odblaski to nie oświetlenie!
Od kilku lat trwa fatwa wydana przez polską policję i inne stowarzyszenia działające na rzecz poprawy bezpieczeństwa na drogach. Tak się wszyscy zapędzili, że zapomnieli o jednej ale jakże ważnej rzeczy. Odblaski nie zapewniają bezpieczeństwa i nigdy nie zastąpią aktywnego oświetlenia roweru! Niestety takie wrażenie odnoszę, gdy mijam grupy rowerzystów, mających zajebiste odblaski ale za grosz oświetlenia.
Wbrew pozorom, kamizelka nie zwiększa bezpieczeństwa, wręcz je obniża, stwarzając zagrożenie nie tylko dla siebie ale i innych użytkowników ruchu. Kierowca auta nie jest w stanie dostrzec manewru skrętu w lewo sygnalizowanego przez rowerzystę, ubranego w kamizelkę. Nie wierzycie? To sprawdźcie sami na drogach. Z dwojga złego, wolę żeby taki jełop miał kamizelkę na sobie niż jeździł bez oświetlenia czy tam kamizelki.
Inna sprawa, że kamizelki firmowane przez policję i stowarzyszenia, nie są tanie ani trwałe, o wygodzie nie wspomnę. Dlatego warto propagować inne odblaskowe rozwiązania choćby: opony z białym paskiem, taśmy na rzepy czy odpowiednie ciuchy rowerowe, które są wyposażone w elementy odblaskowe, zwłaszcza odblaski na nadgarstkach by było widać wystawioną rękę. Opaski magnetycznie NIE służą trzymaniu nogawki jeansów tylko poprawie widoczności!
Batmani na drogi!
O ile warunki pogodowe nie stwarzają zagrożenia dla rowerzysty, o tyle jestem zdania, że miejscem rowerzysty jest droga, a nie chodnik czy ścieżka pieszorowerowa. Wprawdzie polskie ulice są dostatecznie oświetlone, to jednak szybko zapierdalający rowerzysta po chodnikach nie jest zauważalny, zwłaszcza przelatujący przez przejścia dla pieszych bez zatrzymania. Trzeba mieć tupet i pusty baniak, żeby coś takiego robić wieczorami czy w nocy.
Batmanie, czerwone na tył, białe na przód
Uwierzcie mi, że są tacy daltoniści, którzy nie rozróżniają kolorów ani nie znają tak trywialnych podstaw jak obowiązujące barwy oświetlenia. Dla przypomnienia napiszę jeszcze raz: światło pozycyjne o białej barwie bądź żółtej selektywnej należy montować na przodzie zaś to o czerwonym kolorze na tyle (może być to migające bądź pozycyjne).
I są tacy, co żałują 30-50zł na proste i trwalsze oświetlenie rowerowe. Kupowane u Chińczyków, szybko się psują i wywołują złudne uczucie: jestem widoczny, jestem nieśmiertelny.
Batman zagrożeniem również dla innych rowerzystów!
Tak, rowerowy batman stanowi zagrożenie nie tylko dla kierowców czy pieszych ale dla nas rowerzystów. Najlepiej to widać na ulicach wielkomiejskiej aglomeracji, gdzie istnieją bulwary ścieżki rowerowe itp., na których porusza się masa nieoświetlonych nietoperzy, majacych zdolność widzenia w nocy. I to oni nie zdają sprawy, jak wielką krzywdę wyrządzają sobie i innym.
Oczywiście, problem dotyczy nie tylko mieszkańców miast ale i wsi.
Pewnie dziwicie się, ze naskakuję moim rowerowym siostrom i braciom. I słusznie, sam sobie się dziwię ale mam na to usprawiedliwienie. Często słyszycie apele o budowanie dróg, ścieżek (bleh) i tworzenie przepisów na korzyść rowerzystów, prawda?
Popieram ale w tym wszystkim zapominamy o jednej rzeczy: Aby zmienić świat, zacznijmy od siebie. Stosując się do prymitywnych zasad, jakie obowiązują nas wszystkich, choćby takich wynikających z PoRD, zwiększymy nie tylko bezpieczeństwo siebie ale i innych.
Oczywiście, konieczna jest też zmiana mentalności kierowców ale to temat-rzeka. Temat, który częściowo został poruszony przeze mnie i jak również Mistrza Partyzanta.
Pozwolisz że z jednym Twoi punktem widzenia się nie do końca zgodzę . A mianowicie z tym że miejscem rowerzysty jest droga . Skoro jest droga rowerowa w kierunku w którym jadę to wole nią jechać dla własnego bezpieczeństwa . Po to drogi rowerowe w końcu są , tyle się mówi o tym że jest ich wciąż mało , więc po co te narzekania skoro nie którzy nie chca po nich jeździć .
Dobrze zaznaczyłes, ze chodzi o drogi rowerowe a nie hybrydy w postaci ścieżki rowerowo pieszej. ;)
Dla mnie to bez znaczenia czy hybryda czy nie…wole bezpieczeństwo . w naszych miastach niestety hybryd jest więcej niż rasowych DDRek więc wyboru nie mamy .
Paradoksalnie jadąc po chodniku (czy ciągu pieszo-rowerowym) możemy być narażeni bardziej, niż jadąc po ulicy…
Jadąc chodnikiem , jesteśmy na nim gośćmi wiec powinniśmy na nim zachować szczególną ostrożność . A na ścieżce rowerowej grożą nam jedynie inni rowerzyści
Nigdzie nie pisałem o DDR. Mówię o chodniku oraz ciągu pieszo-rowerowym.
nie chcą jeździć po DDrkach, bo większość z nich to nie są DDRki tylko jakieś karykatury, najczęściej zabrane pieszym z chodnika. Asfaltówki to wyjątki i to głównie warszawskie, a nawet one często prowadzą znikąd donikąd i ciężko czasem na nie wjechać lub zjechać bez rozjechania kilku pieszych. Ciągi pieszorowerowe łączone z zakazem jazdy po jezdni to kolejny gwóźdź do trumny.
Przy okazji oświetlenia się spytam – czy migające światła (zwłaszcza frontowe) powinny być używane? W ciemnym otoczeniu daje się we znaki efekt stroboskopowy, wydaje mi się, że to jest dość niebezpieczne. Co o tym sądzisz?
Z tego co pamiętam, policja raczej nie czepia się mrugajacych przednich oświetleń, pod warunkiem że używamy to za dnia u pod wieczoru. W nocy ciężko przy takim ustawieniu jest jeździć.
Mrugające są dopuszczone od chyba roku albo dwóch. ^Rmikke by wiedział.
niby dopuszczalne ale jednak…. ;)trudno przy takich jezdzić na rowerze :)
w mieście bez problemu. poza miastem to by trzeba jakiejś mocnej sigmy :)
Używam ich o szarówce, kiedy jest względnie jasno, ale mogę być słabiej widoczna dla nadjeżdżającego samochodu. W sumie stosuję bardzo rzadko i krótko. Częściej mam migające tylne.
No z kamizelką jest o tyle dobrze, że gdy z jakiegoś powodu będziemy mieć awarię oswietlenia, ona może nam uratować życie na wiejskiej drodze. Takoż o szarówce, kiedy lampek rowerowych nie bardzo widać. Odblaski bywają też lepiej widoczne z daleka niż czerwona lampka, zależy jakie i gdzie umieszczone.
Jedno drugiego nie wyklucza, kamizelka w plecaku dużo miejsca nie zajmuje, a zawsze można mieć odblaski obok świateł czynnych. :)
Lepiej mieć niż nie mieć ;)
Jak się bawić to się bawić… Kamizelki są złe. Rozdawnictwo kamizelek mówi: 1. Rozdającym – jesteśmy zajebiści, poprawiamy bezpieczeństwo RuchuDrogowego, cykliści będą widoczni 2. Otrzymującym – jestem bezpieczny, teraz nie muszę się przejmować bo kierowcy mnie zobaczą Ale… ilu widzieliście rowerzystów w kamizelce poza miastem? Ja też niewielu. Najczęściej to są stare babcie jadące wężykiem bo tak zawsze jeździły i bo mają tak obładowany rower, albo faceci jadący z trzech piw… też wężykiem. A kamizelki kurzą się w domach. Na dodatek kamizelka NIE pozwala nam dostrzec co ta osoba chce zrobić – ręce, nawet gdy mają jakiś odblask to … giną przy kamizelce bo to ona odbija większość światła i rąk nie widać. Co do mrugania – w dzień czy o szarówce mogę na tyle mrugać, ale w nocy zawsze mam ciągłe. Mnie… Czytaj więcej »
Powiedz to tym, którzy mają prądnice w piastach i beda argumentować, ze po to wszystko jest, zeby działało ;).
To niech sobie tymi prądnicami ładują akumulator z którego idzie prąd do oświetlenia. Bo jeśli zatrzymując się nagle gaśnie oświetlenie to to nie jest zwiększenie bezpieczeństwa tylko samobójstwo.
Jeździsz autem, pomyśl jedziesz nocą, widzisz przed sobą rowerzystę – jakieś 300-400 metrów przed sobą, myślisz „ok, trzeba ominąć”, rowerzysta staje i … znika. Gasną mu światła i nie wiesz czy się zatrzymał, czy skręcił czy przewrócił ci pod koła… nie wiesz.
Problem w tym, że wielu rowerzystów używa wyłącznie światła migającego. Owszem zwraca to uwagę, jednak:
* ciężko ocenić prędkość osoby jadącej, bo widać wyłącznie jej „przeskoki” (patrz: wspomniany przeze mnie efekt)
* niestety ale to skupia za dużo uwagi – ja jako kierowca skupiam uwagę na wszystkim tym co wyskakuje nagle. Migacze sprawiają, że co chwilę odrywam wzrok w ich kierunku aby ustalić źródło zamieszania w wizji :)
Josifie Wisarionowiczu problem w tym że modne obecnie rowery holenderskie nie mają nowoczesnych rozwiązań tylko antyczne dynama „na koło”, słabe żarówki i tragiczne światła. tych ludzi ciężko jest zauważyć gdy jadą… a co dopiero tu mówić o podtrzymaniu energii elektrycznej na postoju.
Poza tym prądnica w piaście i dynamo to jak niebo i ziemia, ale przez ceny tych pierwszych… kto zdecyduje się do mieszczucha wsadzić piastę wartą więcej niż cały rower? Zwłaszcza gdy parkuje go gdziekolwiek, przypiętego tanią linką… Niestety piasty, podtrzymanie… to mrzonka w wypadku takich osób.
Zresztą, piasty z prądnicą najczęściej widzę w rowerach wyprawowych i to bynajmniej nie po to by zasilały oświetlenie tylko np telefon czy gps. Światło zaś ma energię z paluszków AA i świeci diodami… bo tak jest efektywniej.
Nie jeżdżę w sumie nigdy nocą, ale właśnie tym postem uświadomiłeś mi żeby do wyposażenia na trasę zabierać sobie opaski odblaskowe na ręce! Przecież skręcanie jest chyba najbardziej kolizyjne i nieprzewidywalne w takich warunkach. Co z tego że będę miała światło jak nie mam przecież kierunkowskazów. Ale to nie miasto, więc o takiej porze też mało kogo spotkasz na drodze. (Dobrze, że światła nie na dynamo co też uświadomił mi Wiktor poniżej – jak stoisz to przecież nie świecą!)