Skip to content

Refleksje przedświąteczne.

Posted on:24 grudnia 2010 at 01:22
Reading TIme:2 min czytania

Niebawem zasiądziemy do wigilijnego stołu, będziemy uśmiechnięci i jak gdyby nic, będziemy jeść i rozmawiać o wszystkim z najbliższymi. Z obserwacji z social-stream (FB, Blip, Twitter) wyłania się zupełnie inny obraz, pełen nienawiści do świąt (to żadna nowość, wiem) i z braku alternatyw po prostu ludzie je obchodzą. Narzekanie to tradycja narodowa, dlatego mnie to nie dziwi, podobnie też nie dziwią mnie odczucia innych, jakoby nie czuli tych świąt, tej “mięty”, którą pamiętają z lat dziecinnych. Nie będę wyróżniał się wśród tłumu i też ponarzekam.

Kiedyś to były święta

Nie wiem w którym momencie straciłem wiarę w magię Świąt Bożonarodzeniowych, należących do jednych z najpiękniejszych a zarazem najbardziej komercyjnych w dziejach ludzkości. Nie ma sensu porównywać dzisiejszych czasów do tych z dzieciństwa, choć wierzę, że większośc chciałaby na chwilę wrócić do tych beztroskich chwil, cieszących z każdej, nawet błachej, rzeczy. Teraz patrzymy na to wszystko nieco dojrzalszym okiem, widzimy zmaterializowany świat, gonictwę za pracą i zaciskamy pasa, żeby starczyło. Tym bardziej podziwiam dziadków i rodziców za to, za te prezenty z dzieciństwa..Skarpetki, pidżamy czy czekolady - niby takie rzeczy oczywiste ale jednak niezrozumiałe dla innych. To niestety efekt powszechnej komercjalizacji świąt..

Komercjo, dlaczego?

To ona sprawiła, że wszyscy za czymś gonimy, wydajemy kasę na prezenty, czy nawet dajemy samą kasę, przez co albo czujemy się zmęczeni tymi świętami. A gdzie jeszcze przygotowania?! Najczęściej ludziska idą na skróty, mając gotowe produkty, od razu stawiając je na stole. Parę dni temu przeczytałem świetny artykuł, w jakimś tygodniku, o Annie Dymnie i jej przygotowaniach do świąt. Pokreślała ze nie rozumie ludzi, którzy spędzają przedświąteczny czas w marketach, galeriach w poszukiwaniu prezentów zamiast skupiać się na samych przygotowaniach i co najważniejsze - byciu z najbliższą rodziną. Pomijmy kwestię posiadania sztucznej/żywej choinki, jej ubioru. ROzmawiałem o tym z tatą, zupełnie przypadkowo bo w trakcie zakładania oświetleń na zewnątrz. Stwierdził, że nie widzi w tym radości, że to bardziej taka oczywista rzecz. Opowiadał o perypetiach z żarówkami do starych kompletów, ile rzeczy działo się na ostatnią chwilę, zeby te święta były.

Niestety nie każdemu jest pisane być z rodziną w tym samym czasie, są tacy, co nie chcą spedzać jej w otoczeniu rodziny ale też są tacy, co doskwiera samotność. Zasada, że z rodziną wychodzi się najlepiej na zdjęciach, nabiera szczególnego charakteru w tych dniach. Dawne porachunki, brak wpsólnych tematów do rozmów czy wstydliwa przeszłość.

Recepta

Wciąż sie zastanawiam nad receptą, pozwalająca cieszyć się Bożonarodzeniowym weekendem. Może po prostu skupmy się na rodzinie i przygotowaniach (tak dziś wigilia) do wieczerzy, ograniczając do zbędnego minimum wszystkie stream, odkładając komórki, wyłączając tv (Kevin, sorry ale nie tym razem). Po prostu żyjmy tą chwilą.

Rodzinę się ma jedną i choćby dlatego warto próbować. Celowo pomijam religijne aspekty, choć to one odgrywają największą rolę - nie kazdy jest Chrześcijaninem.

Tak swoją drogą, dlaczego ludzie robią problemy z karpiami? przecież to tylko ryba…

ŻYCZENIA!

Korzystając z okazji, chciałbym życzyć wszystkim pogodnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia. Obyście przeżyli w miłej atmosferze i nie narzekali na wzrost wagi :D



Możesz napisać do mnie e-mail lub wyszukać mnie na Mastodonie.
Loading...