Skip to content

Miffy - całkiem inny odtwarzacz

Posted on:2 grudnia 2009 at 13:38

Nadszedł czas na podsumowanie dwóch tygodni testowania nietypowego, jak na dzisiejszy rynek, odtwarzacza muzycznego ale równie bardzo intrygującego i interesującego. Testy te były możliwe dzięki Flakerowi (jego flaktestom) i firmie Vedia, która udostępniła mi i duetowi Ghati & Fanatyk Miffy. Zapraszam do dalszej lektury.

Miffy - biografia i kariera

Miffy to niezwykle sympatyczna króliczka, znana z serii książek dla najmłodszych pociech. Została powołana do życia przez holenderskiego artysty Dicka Bruna. Początek kariery datowany jest na 1955 rok i od tamtej pory wydano ponad 30 tytułów, blisko 100 książek, sprzedano ponad 85 milionów egzemplarzy. Do produkcji telewizyjnej weszła dopiero w 2003 roku, wraz z innymi przyjaciółmi. W Japonii istnieje łudząco podobna do Miffy, Kitty, przez co powstały różne kontrowersje - Dick Bruno byl niezadowolony z podobieństwa między króliczką a koteckiem.

Miffy - dane techniczne

Zestaw, który otrzymałem od Vedii, składał się z:

Odtwarzacz Miffy

Stacja dokująca

Wytrzymałość akumulatora w obu przypadkach jest wręcz zadziwiająca bo wytrzymują ponad 15 godzin grania bez przerwy!

Miffy - design i wykonanie

Bardzo miły dla oka, trochę taki dziecinny - w końcu bohaterka z dziecinnych książek. Kolorystyka niezwykle żywa a jednocześnie nie drażni oczu, co jest niezwykle ważne.

Wykonanie na 5-. Dlaczego z minusem - może niektórych denerwować połyskujący się lakier, na którym widać niestety tłuste ślady palców. Generalnie stworzony z wysokiej jakości materiałów. I to dotyczy nie tyko odtwarzacza, stacji dokującej ale także słuchawek, leżących niemal idealnie w uszach.

Warto zaznaczyć, że stacja dokująca emituje 2 barwy kolorów - biały (w trakcie działania, ładowania czy podłączenia do usb) i zielony (naładowany akumulator)

Miffy - wytrzymałość akumulatora

To jedno z najbardziej istotnych elementów, na które należy z uwagą przyjrzeć w czasie testów. I tak też zrobiłem. Wyniki testów akumulatorów (odpowiednio 130 i 550 mA) lekko zaskoczyły mnie, choć oczekiwałem takiego wyniku.

Miffy Player potrafi wytrzymać lekko ponad 18 godzin grania utwórów, posiadających zmienne bitrate (przeważnie 256kbps). A stacja dokująca znacznie dłużej, ale przy całkowitym wyczerpaniu odtwarzacza, dalsze testy nie miały już sensu.

Czas ładowania akumulatorów nie przekraczał 3.5-4h godzin, a zakończenie ładowania imitował zielony kolor stacji dokującej. Tak, ładowałem za pomocą stacji dokującej, choć można ładować sam player. Do ładowania wykorzystałem porty USB, choć też można użyć ładowarek z 20pinowym wtykiem, typowo dostępnych dla koreańskich marek (Samsung, LG).

Miffy - wgrywanie utworków

Czas zapisu i odczytu jest porównywalny do innych urządzeń, lecz najważniejsze jest to, że nie zacina się podczas odtwarzania muzyki.  Prędkość i/o mieści się na granicy 5-6MB/s, choć nie ukrywam, czas wgrywania nieco mi dłużył i parametry mogły być znacznie lepsze.

Miffy - użytkowanie odtwarzacza

Player jest bardzo prosty w obsłudze; mamy joy’a i dwa przyciski: zasilania i zmiany trybu.

Miffy - użytkowanie stacji dokującej

Podobnie jak player, stacja jest prosta w obsłudze; posiada potencjometr głośności, dwa przełączniki odnośnie komunikacji USB i samodzielnego zasilenia (znajdują się pod spodem):

Podświetlany biały kolor oznacza, że jest włączony i

Zielony oznacza pełną gotowość naładowanych akumulatorów.

Miffy - słuchawki

Słuchawki dostarczone wraz z odtwarzaczem to równeż kawał dobrej roboty! Przede wszystkim są świetnie dopasowane do uszów, w których gumki samo się profilują (takie odnoszę wrażenie). Przede wszystkim nie wypadają od tak, dźwięki odtwarzają b.dobrze. Jedynie boję się o kabelki, które wydają się być kruche (jak każdy inny zestaw wewnątrzusznych) - może to wynika z faktu, że jestem zwolennikiem słuchawek za-usznych?

Miffy - wrażenia z użytkowania

Przyznam szczerze, że początkowo miałem uczucia mieszane względem wyglądu, bo jak już wspomniałem na początku, wygląd iście dziecinny i niewinny, lecz z upływem czasu przyzwyczaiłem się do niej. Dodam więcej: urzekła mnie swoimi wielkimi atutami.

Pozwoliłem sobie na chwilowe testy wśród moich znajomych, którzy mieli podobne odczucia, co moje, ale chwilę później przyznali się, że im bardzo podoba taki gadżet. Zaprezentowałem także w ich obecności, możliwości stacji dokującej i byli mile zaskoczeni - nie była ona uciążliwa, wręcz stała się przyjemnym dodatkiem w trakcie spotkań, odtwarzającym miłą, cichą muzyczkę. To coś więcej niż tylko odtwarzacz, bo to jest również gadżet, dość oryginalny,  ba nawet dziecko potrafiło sprawnie obsługiwać zabawkę 😃

Atuty

Wady - wprawdzie jest ich niewiele, ale są niestety

Miffy - kilka wątpliwości

Wiele rzeczy zauważyłem i to też zauważyli inni, które ciut psują niemal idealną opinię o Miffy.

Podsumowanie testów

Nie jest to typowy przenośny odtwarzacz muzyczny, do jakiego jestem przyzwyczajony, który każdy z nas ma. Osobiście używam mojej nokii do taki zadań, ale Miffy zdaje się być czym niekonwencjonalnym i szczególnym. To nie jest tylko odtwarzacz, ale także gadżet, którym możemy się pochwalić wśród przyjaciół, który umila zdecydowanie nasze spotkania, odgrywając specjalnie wyselekcjoonowaną muzykę. Można użyć w nocy w trakcie snów, odpoczynku w ciszy.  Przyzwyczaiłem się do jej obecności, trudno będzie mi się z nią rozstać, ale takie są warunki testów, na które się zgodziłem. I chcę podziękować Vedii za możliwość testowania, Flakerowi i ekipie za to, że powstały flaktesty.

Moje odczucia komentowałem na bieżąco na flakerze, gdzie utworzyłem specjalnie osobistą historyjkę: Moje flaktesty: Miffy. Zapraszam także do flickr’owej galerii Miffy, którą popełniłem.

Dla kogo jest Miffy? Przede wszystkim dla tych, którzy kochają ją, dla tych którzy lubią gadżety, dla tych, którzy w sposób prosty i mało inwazyjny chcą posłuchać w ciszy muzykę.



Możesz napisać do mnie e-mail, wiadomość na Telegramie lub wyszukać mnie na Mastodonie.
Loading...