Kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego weszła w ostateczną fazę. PiS dogania PO, PSL i inne ugrupowania pozostają w tyle, a ja wciąż nie wiem na kogo głosować.
Co prawda, wczoraj odbyły kolejne z rzędu prawybory we Wrześni, która słynie z tego typu festynów, jednak nie uczestniczyłem w tym całym burdelu – kto chciał, to mógł skorzystać z atrakcji, a tego było sporo, zarówno dla dzieci, młodych i seniorów.
Można obejrzeć w tvn 24, usłyszeć w radiu Merkury, by wreszcie przeczytać o tym w dzisiejszych wydaniach gazet. I co z tego, skoro nie było tych najważniejszych osób z list, zwłaszcza państwa z PiS (staje się to tradycją) i nie doszło do poważnej dyskusji nt. Przyszłości dla Wielkopolski, jej roli w parlamencie i efektywniejszej współpracy.
A szkoda, mógłbym wybrać konkretnego kandydata i zasugerować go mojej rodzinie, ale tak się nie stanie i należy szukać jeszcze głębiej. Odkąd przeczytałem wpis pewnej euro(eks)posłanki o tym, jak nasi rodacy (nie tylko nasi, ale z pozostałych krajów) radzą sobie z językiem obcym i jestem wręcz zawiedziony i negatywnie zaskoczony.
Brak umiejętności posługiwania się językiem obcym w Parlamencie Europejskim to rzecz nie do pomyślenia, która ujemnie wpływa na efektywność działań przedstawicieli narodu polskiego. Co prawda, są zatrudnieni certyfikowani tłumacze, pracujący non-stop przy każdej sesji, plenarnych posiedzenia itp. Liczba sprawnych lingwistów przekracza ponad 1000 osób, z czego zdecydowana większość to tłumacze pisemni podzieleni na kilkadziesiąt zespołów i to właśnie oni muszą zagwarantować prawidłowy przebieg sesji parlamentarnych, konferencji itp. Nie należy zapominać o innych, będących w stanie gotowości 2,5 tysiąca rezerwistów (robi wrażenie prawda?). Świadczy to o wielojęzycznej, barwnej i zjednoczonej Europie.
ALe w nieoficjalnych rozmowach z partnerami europejskimi ta forma się nie sprawdza – powód: język obcy i brak osobistego tłumacza. Rozumiem doskonale, że nie kazdy jest urodzonym poliglotą, ale startując w wyborach, powinien umieć posługiwać się jezykami obcymi przynajmniej na poziomie komunikatywnym (na tyle, by się z każdym dogadać).
Nie przynosi to chwały naszej ojczyźnie i dlatego zanim oddamy głos, warto zweryfikować jego dotychczasową działalność na arenie europejskiej, znajomość języków obcych. Przynajmniej ja tak zrobię.
Na pewno nie zagłosuję na Libertas, partię która chce doprowadzić do chaosu, do tego jeszcze zarobić na tym, mimo tego, ze Latarnik Wyborczy wskazał właśnie na tą partię. Być może zagłosuję na przedstawiciela z SLD, Lewicy czy też PiS lub PO, ale pod w/w warunkami. Na takich oszołomów z UPR, SO czy LPR nie warto zwracać najmniejszej uwagi.
źródło: Fundacja Roberta Schumana
Który okręg?
„Na pewno nie zagłosuję na Libertas, partię która chce doprowadzić do chaosu”
Zabawne, że w ogóle o nich wspominasz, gdyby ich ludzie nie rządzili TVP, to ta partia po prostu by nie istniała.
Piotrek: Wielkopolska czyli 7,
Dodek tak? no to powiedzmy ze pan Rydzyk tez ma wplyw na to. Choćby pani Sobiecka z Torunia. :)Ano tak, zapomniałem jeszcze o TYCH oszołomach :)
A w ogóle jest sens na kogoś głosować? Jarek z Jackiem wiecznie atakują, a Donald ze Zbigniewem nic nie robią – a miała być druga Irlandia.
Haha. No tak. Zagłosujmy po raz wtóry na tę samą partię, która w przeszłości wielokrotnie się nie sprawdzała, a której członkowie nie są łaskawi przyjść na spotkanie lub udzielić merytorycznej odpowiedzi na zadane pytanie. A potem płaczmy, że jest źle.
Btw. mój komentarz nie jest ukrytą agitacją na rzecz partii-oszołomów, jak ich nazwałeś. A jeśli nie wiesz na kogo zagłosować to po prostu nie głosuj.
i tak wszyscy są politykami, więc ssą.
Owszem są i dlatego nie chcialbym miec za duzo do czynenia z tą całą polityką. Co do wyboru, to lepiej wybrać mniejsze zło, aniżeli nie pojsc i nie zagłosować. To nie jest godna podstawa Europejczyka.
Dla mnie twoja postawa jest żenująca europejczyku. Nie interesujesz się polityką, nie chcesz mieć z nią nic do czynienia, ale idziesz zagłosować – taki tok myślenia. A decyzję podejmiesz na bazie a) sloganów wyborczych b) mediów c) rozmowy z politykiem d) mieszanką wcześniejszych wariantów.
Na prawdę był jakiś polityk, który rzeczowo odpowiedział na zadane pytania zamiast walić sloganami „Tutaj znaczy Europa”? Na moje nie odpowiedzieli.
może i żenująca, ale wolę unikać tego typu anarchii. Nie, nie interesuję się tak dogłębnie, bo wręcz mnie przeraża to wszystko. z jednym się zgodzę – żaden z polityków nie zasluguje na fotel w Brukselii.
W takim razie na podstawie jakich informacji wybierzesz kandydata?
Mam tydzien ale wybiore kogoś z PO / PSL na podstawie dotychczasowych dzialań na rzecz lokalnej spolecznosci.
I uważasz, że tydzień wystarczy na rzetelne podsumowanie pięcioletniej kadencji polityków z twojej okolicy oraz oszacowanie wiarygodności nowych kandydatów?
Metoda prób i błędów.
W takim razie jesteś twórcą anarchii, o jakiej myślisz.
A powiedz mi, czym jest zignorowanie wyborów w Twoim wykonaniu
Osobiście chciałem głosować na kogoś PO. Ale w tej chwili waham się między opcjami „oddać głos nieważny” i „niezagłosować wcale”.
Nie będę tłumaczył ponieważ jesteś ode mnie starszy i powinieneś wiedzieć jak to działa. Ale głosowanie tylko dla samego głosowania, nie mając z tego nic, ani nie wnosząc nic dobrego to jest absurd. Ale idź, zagłosuj. Bo potem w mediach będą płakać, że jest niska frekwencja.
Cokolwiek bym nie zrobił to zawsze wielko zło. Wybrałbym nie takiego kandydata, zle, nie poszedłbym na wybory też źle. Ale to tyko demokracja. Samo myślenie, że wzięcie udziału w wyborach to strata czasu, doprowadza do powstania anarchii, ale i tez cakowitego zaniechania w demokrację.. Zobaczę co z tymi politykami jest, ale to już będzie moje osobiste zdanie, ktorego nikt mi nie zabierze ;)
Błąd logiczny. Podczas wyborów masz wskazać przedstawiciela twoich poglądów. Nie interesujesz się polityką, nie wiesz jak działają politycy, nie wiesz czy działają zgodnie z twoimi poglądami – nie masz przedstawiciela, nie idziesz głosować. Samo myślenie, że wzięcie udziału w wyborach to obowiązek, doprowadza do powstania paranoi. W tej chwili presja wywołana przez media i polityków, zmuszająca nas do wyboru nie mając ku temu podstaw, doprowadza do sytuacji znanej z czasów PRL-u. Chodziło się na wybory bo tak trzeba było! Teraz tylko działa nacisk psychologiczny a nie władza bezpośrednio.
Ja mam zamiar w tych wyborach zagłosować na Zielonych. Lewica jak lewica, a jak się spojrzy np. na wyniki głosowań w sprawach związanych z Internetem, to widać, że Zieloni głosują z jakąś konsekwencją, a reszta to jedna wielka papka, plus minus jednolita (przy czym akurat np. Partia Ludowa, frakcja Platformy, jest na minus).