Największym jak dotąd sukcesem Solidarności było bezkrwawe przejęcie władzy parlamentarnej (zwłaszcza w Senacie) 4 czerwca 1989 roku, bez użycia przemocy, manipulacji - tego nie da się usunąc z historii Polski, Europy Środkowo-Wschodniej. Niestety nie udało się uniknąć błędów, wpadek a także kontrowersji wokół wielu wielu spraw, do dziś aktualnych.
Nie wnikając w szczegóły polityki z początku lat 90tych, zamierzam skupić uwagę na nieco aktualniejszych spraw, zwłaszcza dotyczących obchodów 20.rocznicy pierwszych, częściowo niezależnych wyborów. Powód do świętowania jest jak najbardziej oczywisty i nie mam nic przeciwko temu, aby legendarni przywódcy, działacze mogli uznać ten dzień za swoje zwyciestwo. Tyle, że nie wszystkim jest do twarzy te święto - mowa o stoczniowcach, którzy walczą o swoje miejsca pracy. I nie należy im się dziwić, sytuacja stoczni w Polsce jest z roku na rok coraz gorsza ze względu na brak zamówień, nienajnowszy sprzęt czy konkurencję.
Rozumiem potrzebę konsultacji między związkami zawodowymi a rządem Tuska, bo to chyba jedyna, właściwa droga do osiągniecia kompromisu. W stolicy doszło do starć między stoczniowcami a policją, która po prostu miała ochraniać otoczenie; w mediach pojawiały się opinie ze biją solidarnościowców, policja gorsza od SB / ZOMO a rząd nie chce rozmawiać. Właściwie to popieram działania policji i rząd, ponieważ postąpili oni jak najbardziej uczciwie a stoczniowców należałoby wywiezc z powrotem, skąd przybili. Mamy polską demokrację, obowiązki i prawa, które trzeba szanować. Jeśli ktoś przyjeżdza uzbrojony w ciężkie narzędzia takie jak kilofy, młoty, race itp i chce rozmawiać z drugą stroną przy pomocy przemocy, to nie powinien być potraktowany powaznie, wręcz przeciwnie - potraktowany jako przestępca. I wcale się nie dziwię Tuskowi, który zmieniając miejsce obchodów w/w rocznicy, liczy się z zagrożeniami ze strony strajkujących związkowców. Ma bowiem podstawy sądzić, że dojdzie do przepychanek z policją, co już zresztą udowodnili. Związkowcy, nawet posłowie PISu nazwali go tchórzem, odpowiadając, że premier Kaczyński wyszedłby do prostestujących - jakoś nie był taki odważny wychodząc do protestujacych pięlęgniarek, pracowników słuzby zdrowia.
Zauważyliście z pewnością, że większość polityków prawicy zbiło kapitał polityczny na gruzach Solidarności (zwłaszcza Wałęsa, bracia Kaczyńscy, Tusk, Mazowiecki, Frasyniuk i inni) i oni to tak naprawdę przyczyniają się do destabilizacji sceny politycznej w Polsce. Przykład? Jak najbardziej oczywisty: PiS i PO. Cokolwiek by nie było, to zawsze było “ale”, chociazby wczorajsze wystąpienie elity z PiS, gdzie ogłoszono klęskę polskiego rządu w sprawie wyboru miast na Euro 2012 - jak dla mnie, podział jak najbardziej słuszny, oparty na zasadzie równopartnerstwa z Ukrainą, nie wykluczone, że za pół roku prawa do organizacji meczów otrzymają dodatkowo dwie polskie miasta, a więc ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła.
NIe ma wątpliwości, że idea Solidarności upadła już 4 czerwca 1989 roku, dziś pozostaje po niej ślad a związki zawodowe (zwłaszcza ci niby przedstawiciele) traktują tą nazwę jako trampolinę do wyższej sfery polityki, realizując wpierw własne potrzeby a potem z łaski swoje interesy pozostałych. Tak czyni Tusk, czynił Kaczyński, a z pewnością pozostali politycy z prawej strony i centrum. Ano, to tylko polska specjalność.